piątek, 1 sierpnia 2014

Jesteśmy!

To się nazywa prawdziwa przerwa - aż mi niezręcznie. Powracam, by za niedługo powiedzieć ''do widzenia" - na zawsze lub bliżej nieokreślony czas. Ale jeszcze kilka wpisów. Przykro trochę, bo zaniedbałam się w czytaniu Was, które widniejecie na mojej liście blogów, do których najchętniej zaglądam. Nadrobię, bo od czytania nie uciekam:)

Za nami wizyta w Poradni Rehabilitacyjnej, na którą trochę czekałyśmy. Nie pisałam o tym, lecz myśli krążyły wokół jednego: Emilka krzywi nóżkę. W myślach tysiące wizji, internet poddał mnóstwo punktów zaczepienia, wśród których wybrałam te najbardziej straszne. Przyswoiłam oczywiście. Wizyta uspokoiła, a diagnoza pozytywnie zaskoczyła - lekki defekt, tendencja do układania stopy w określony sposób, nic poważnego. Przypadłość, którą można korygować ćwiczeniami. Nie chcę nawet pisać o moich rokowaniach zanim udałyśmy się do specjalisty.

Ostatnie tygodnie wypełnione odwiedzinami. Goście, goście;) Aktywnie spędzony czas - urodziny, imieniny, inne rocznice i powitania. Oj, działo się!
 

No i poczucie, że coś się kończy, by coś innego mogło się zacząć. Ostatnio jeszcze bardziej zżyłam się z mamami, które miały podobną do mojej ''drogę''- ostatnie trzy lata były w domu ze swoimi pociechami. Pobliski plac zabaw stał się dla nas nie tylko miejscem spotkań naszych dzieciaków, ale i punktem, który bardzo często wpisywał się w rutynę dnia codziennego. Zaczęło się od nieśmiałych rozmów, wymienianiu poglądów, a kończy na cudownej znajomości, która ma szansę przetrwać. 
Nadal tam chodzimy, lecz czuję jakiś ścisk. Przecież lada dzień i wszystko się zmieni. W dodatku Emilka wręcz pokochała inne dzieci - Julkę i Szymona.

To tyle. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach nadrobię Wasze blogi, o których często myślałam w ciągu tej mojej  przerwy. I jeszcze coś sama napiszę;)

Tymczasem moja Miłość i chwile... Ulotne chwile, które tak bardzo chciałabym zatrzymać...

















9 komentarzy:

  1. Czyzby Cie telepatia przywolala.Myslalam o Was intenswynie i postanowilam, iz jesli dzis nie bedzie posti to do Ciebie napisze.
    Egoistycznie podchodzac do decyzji zakonczenia przez Coebie blogowania przykro mi sie nieco zrobilo, ale decyzje rozumiem i szanuje (miedzy innymi dlatego, ze kilklukrotnie i ja sie ku takowej zwracalam). Mam jednak wielka nadzieje, iz nie przestaniesz pisac zupelnie i ze pewnego dnia do Nas wrocisz...a poza tym mam szczera chec pozostania z Wami w kontakcie - przeciez Stefek to o rok mlodsza kopia Emilki :)

    Ciesze sie niezmiernie, iz pozytywnie wyjasnila sie sprawa nozki Emilki. Mnie obecnie martwi stefkowe biodro, bo jednak nadal kuleje i od wczoraj bylismy zmuszeni wprowadzic Nurofen.

    Buziaki dla Emilki i usciski dla Mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam mocno kciuki za bioderko Stefcia i wierzę, ze wszystko będzie dobrze!
      Dziękuję za przemiłe słowa - ja również myślę o Was. Nie znikam całkowicie, jeszcze na pewno coś napiszę, ale głownie skupię się na czytaniu:)

      Usuń
  2. Po pierwsze pogrożę palcem nie waż się odchodzić i nie zaprzestawaj pisania ja tak Was lubię czytać :) Ja też teraz kiedy taka pogoda za oknem czasu mnie na pisanie, ale nie mam zamiaru się rozstawać. Dobrze, że z nóżka Emi dobrze u nas też jedna nóżka stawiana była do środka, ale po wizycie u ortopedy wystarczą butki profilaktyczne, ale my u ortopedy jesteśmy pod opieka jak Lulcia roczek skończyła i jest duża poprawa. Emilka w okularach jak prawdziwa celebrytka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że z nóżką Lulci wszystko ku dobremu. Co do nas - miałam czarne myśli, na szczęście zostały w mig rozwiane.

      Co do czytania/lubienia - z wzajemnością!!!

      Usuń
  3. O jak ona pięknie pieska prowadzi na smyczy!

    Dobrze, że z nóżką Emilki nie jest tak źle, jak zdążył Cię postraszyć Internet.
    Całe szczęście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Czasem się udaje, że to Emi psa, a nie pies Emilkę;)

      Usuń
  4. jak ja Ciebie rozumiem!!! też mam fazy, że "pojawiam się i znikam". dlatego jako doświadczona w znikaniu proponuję, abyś bloga nie kasowała, bo może zatęsknisz za pisaniem.. :)
    czas szybko leci... ostatnio myślałam, że ja taka do przodu jestem z tym przedszkolem a jak Ątusia opuści bezpieczne od 8-16, to też będę miała stresa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stres przedszkolny nieco rozładowany dzięki innym stresikom;) Zycie...;-)
      Całuski dla Was!

      Usuń
  5. Dobrze że to nic poważnego z tą nóżką:) Dawno Was nie czytałam z powodu braku czasu:( Ale mam nadzieję nadrobić! :) Tylko dlaczego Ty chcesz od nas uciec???:>

    OdpowiedzUsuń