Moja sąsiadka urodziła śliczną Córeczkę. Odwiedziłam kochane dziewczyny w szpitalu i nie mogłam się napatrzeć na to maleńkie Cudo.
Pojawienie się nowej Sąsiadeczki skłoniło mnie do tego, żeby kupić Jej jakiś mały podarunek, który wręczę podczas odwiedzin w domu. Oczywiście postawiłam na ubranka. Pojechałam do galerii i udałam się do sklepu dziecięcego. Miały być to najzwyczajniejsze w życiu zakupy, które jedynie miały różnić się tym, że nie zasilę garderoby Emilci, lecz małej Paulinki. I tak te zwykłe zakupy, zamieniły się w niezwykłe...
Jestem na dziale niemowlęcym, poszukuję różowego, słodkiego kompleciku. Przebieram, wybieram, oglądam. Towarzyszą temu ''ochy'' i ''achy''wyrażane w myślach. Wszystko takie piękne:) Nagle, zza pleców, dobiega mnie męski głos. Jakiś Pan ogląda ubranka, jest wyraźnie przejęty i prosi ekspedientkę o pomoc:
Pan: Ale proszę Panią, żeby było takie malutkie - najmniejsze.
Ekspedientka: Ale na dziewczynkę?
Pan: Tak, tylko jak najmniejsze.
Ekspedientka: Ale to jaki rozmiar? My mamy najmniejszy 56. z tego co Pan pokazuje...
Pan: A mniejszych nie ma? Żona patrzyła na stronę i wiem mniej więcej jakie mam kupić, ale nie ma mniejszego rozmiaru?
Ekspedientka: Nie, 56. najmniejszy, ale to jest naprawdę bardzo małe, na pewno będzie pasować na dziecko, które się urodziło. Bo to ma być na takie dopiero co urodzone, tak?
Pan: No tak, ale takie maleństwo się urodziło, bardzo małe, przed terminem. Właśnie wyszły do domu, a my nie mamy ją w co ubierać, bo we wszystkim pływa...
Po czym Pan dodaje:
No dobrze wezmę te ubranka, ale jakby co - mogę zwrócić?
Ekspedientka: Tak, ale Córeczka na pewno urośnie i się przydadzą prędzej czy później...
Nasłuchiwałam i uwierzcie mi - miałam ochotę zaczepić tego Pana i wymienić mu listę sklepów, gdzie znajdzie mniejsze rozmiary.. .Był to Tatuś, którego Dziecinka przyszła na świat za wcześnie...
Kiedy urodziłam moją Emilcię - jak już o tym pisałam - w pierwszych chwilach myślałam, że tylko ja jestem TAKĄ mamą, której to się przytrafiło. Każdy kolejny dzień, tydzień, później - miesiąc - przynosił nową wiedzę, a wraz z nią świadomość. Narodziło się też we mnie coś szczególnego - chęć, by poznawać inne Mamusie, które tak samo jak mnie - dane było wcześniej ujrzeć swoje Maleństwo.
Dziękuję za to, że jesteście! Jedne z Was znam osobiście, inne - wirtualnie, ale to wszystko sprawia, że wszystko co było, co jest i pewnie - co będzie - wydaje się być łatwiejsze...