poniedziałek, 15 lipca 2013

Bregenz, czyli pierwsze wakacje!

Po namowach Męża, wcześniejszych obietnicach skierowanych do Jego Kuzynki - zgodziłam się. Postanowiliśmy udać się do pięknego austriackiego miasteczka, położonego tuż nad Jeziorem Bodeńskim. To były nasze pierwsze wakacje z Emilką, która miała wtedy niespełna 15 miesięcy. Wizja bardzo długiej  podróży samochodem brzmiała dla mnie niezbyt zachęcająco. Brałam pod uwagę głównie to, jak Emilcia to przetrzyma, czy to rozsądnie wybierać się w taką wyprawę, czy nie zachoruje, co będzie jak zmiana ''powietrza'', miejsca Jej zaszkodzi itp...Tysiąc pytań krążyło po mej głowie...Wiedziałam jak bardzo Daniel chce tego wyjazdu, jak bardzo pragnie odwiedzić swoją ulubioną kuzynkę, która także i dla mnie była i jest bardzo bliską osobą. Miała z nami jechać siostra Daniela i ten fakt niezmiernie mnie ucieszył, a także jeszcze bardziej zmobilizował do wyjazdu. Widziałam po Niej jak bardzo jest szczęśliwa, że tam pojedzie z Nami, że oderwie się od '' codzienności'', z którą musi się zmagać...Jak każdy, ale niektórzy mają znacznie trudniej...
Muszę szczerze przyznać, że strasznie się bałam czy dobrze robimy.
Chodziło tylko o Nią - o Emilkę.
Po wielu dyskusjach zdecydowaliśmy się i zaczęliśmy wielkie pakowanie. Piszę wielkie, a powinno być WIELGAŚNE, bo zabraliśmy ze sobą niezły ekwipunek. Musiałam wziąć wszystkie niezbędne rzeczy dla Emilci, a było ich troszeczkę:) Wyruszyliśmy późnym wieczorem i na samym początku byłam przerażona. Zaczęłam wizualizować sobie kwestię powrotu do domu... Emilka nie mogła zasnąć i płakała, ale w ciągu kilkunastu minut mojego tulenia, postoju, zasnęła  i spała całą noc!!! Przebudziła się, gdy byliśmy już 2/3 drogi za nami! Moje Maleństwo...
Po przyjeździe przywitała nas rodzinka, a wśród nich cudowny czteroletni przystojniaczek!
 Nie mogę na nic narzekać, bo kuzynka Marta znakomicie przygotowała mieszkanie na nasze przybycie i bardzo miło nas zaskoczyła! Emilka miała swoje własne łóżeczko, krzesełko do karmienia i inne akcesoria, które odgrywały swoje epizody w codziennym dniu, a których -  dzięki Martusi - nie musiałam zabierać z Pl. To było cudowne z Jej strony...Czuliśmy się jak u siebie...
Pogaduchy z dziewczynami, zwierzenia do M., które na zawsze pozostaną w mej pamięci, Emilka, która właśnie tam - po raz pierwszy samodzielnie chwyciła się łóżka i wstała - podpierając się, biegający Samuelek, szczęśliwa rodzina...
Poranki z przepyszną kawką, dobrą książką,  spacery, wieczory w piżamce, chwile spędzone z Mężem...Nasz samotny spacer...we trójkę, nad brzegiem jeziora... 
Moje Szczęście...
Radość mojej Dziecinki, która bacznie obserwowała swojego starszego, bawiącego się Kuzynka.
Bregenz...
Takim cię pamiętam...
I do takiego Bregenz, do tej samej rodziny chciałabym kiedyś powrócić...















5 komentarzy:

  1. A my w pierwsza podroz polecielismy do Polski do dziadkow :) Tez sie balam jak On to zniesie, w dodatku te skoki cisnienia w samolocie...juz kilka miesiecy przed planowana podroza pytalismy kilku lekarzy i wszyscy zgodnie twierdzili, ze nie ma przeciwskazan medycznych (po prostu uwazac czy nikt przy nim nie kicha czy tez kaszle). Stefko mial wtedy 9 i pol miesiaca korygowanych i byl naprzawde dzielny - w samochodzi sie zdrzemnal i przespal ok. 1h czyli polowe drogi Do Rzymu, potem harcowal na lotnisku i przy starcie znow zasnal (cale 2h lotu). Obudzil sie podczas ladowania, a w Gdansku czekali na nas babcia z dziadkiem...30min i bylismy w domku. My bardziej umeczeni niz On. Drugi wyjazd byl w czerwcu nad morze, 3h samochodem i tu walizek, toreb i torebeczek bylo mnostwo - hhehehe

    OdpowiedzUsuń
  2. heh my jeszcze nie doświadczeni w wojażach z Ątusią :) trochę się lękam, ale zobaczymy. może zaczniemy od długich weekendów najpierw? :D austia fajna :)super że urlop udany :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam jak wyjeżdżaliścię, i pamiętam twoje przerażenie. Zdjęcia piękne jak dla mnie naj - Emilka z tatą nad woda ;) cud :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Polski - super:)Podziwiam Stefcia, ja panicznie boję się latać:) Co do wyjazdów - no bałam się panicznie Aduś, sama wiesz:)
    Pakunków mnóstwo:))
    A co to wyjazdów weekendowych - sama gdzieś bym wyskoczyła:)Takie krótkie pobyty w danym miejscu na pewno dobrze przygotują Ątusie do jakiegoś dłuższego:) Pozdrowienia dla WAS!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez boje sie latac - zdarzylo mi sie nawet miec atak paniki w samolocie. Powiem Ci jednak, ze majac dziecko na kolanach staralam sie skupic na nim, wiec i na strach bylo mniej czasu :)

      Usuń