sobota, 13 lipca 2013

Szczepię, bo...

Emilka otrzymała pierwszą szczepionkę, gdy była jeszcze na oddziale. Kwestia szczepień była dla mnie rzeczą oczywistą, tzn. nie brałam pod uwagę tego, że można nie szczepić dziecka. Myślałam, że jest to raczej naturalne postępowanie.  A jednak nie, nie dla każdego. Będąc na oddziale poznałam Mamę, która zdecydowana była nie szczepić swojej malutkiej Córeczki ( także wcześniaka), powołując się na konsekwencje jakie mogą wyniknąć ze szczepień. Panie pielęgniarki wielokrotnie pytały Ją o motywację swojego postępowania, jednocześnie jakby do końca nie wierząc, że Ona naprawdę tego nie chce. Jej opór dał mi troszkę do myślenia. Bynajmniej nie zaważył na mojej decyzji, bo osobiście uważam, że lepiej szczepić, ale jakby spowodował strach. Konsultowałam wielokrotnie tą kwestie z lekarzami. Każdy był ''za'' i utwierdzał mnie w przekonaniu, że większe konsekwencje dla dziecka może mieć to, że nie dostanie szczepionki i zapadnie na daną chorobę. Oprócz tego wszystkiego Emilka ''załapała się'' na tzw. Synagis, immunoglobulin przeciw wirusowi RSV. Cieszyłam się, bo uświadomiona przez Panią doktor wiedziałam jak cenny jest ten lek dla dzieci urodzonych przedwcześnie.
Co do zwyczajnych szczepień - po konsultacji zdecydowaliśmy się na wybór szczepionek skojarzonych, dzięki którym zostaje ograniczona liczba wkłuć, a tym samym dziecko jest jednocześnie zaszczepiane na kilka chorób. Oprócz szczepień obowiązkowych, po wielokrotnych dyskusjach z lekarzami, postanowiliśmy także uwzględnić te dodatkowe, nieobowiązkowe. Z tego co pamiętam, tylko jeden jedyny raz Emilka gorączkowała po szczepionce, co wzbudziło moje obawy, ale też byłam jakby na to ''nastawiona'', ponieważ Pani doktor zawsze zaznaczała, kiedy może wystąpić gorączka, tudzież inne objawy. Każde inne szczepienie, oprócz łez Emilki, mojego żalu, nie zostawiało żadnych objawów. Wszystko szło jak z płatka. Emilka nie chorowała, a więc szczepienia mogły być prowadzone w zgodzie z ustalonym wcześniej harmonogramem. W maju, tego roku zakończyliśmy szczepienia i wszystko byłoby w porządku, ale właśnie w ten dzień odebraliśmy wyniki wcześniej zleconych badań. Wśród nich znajdowało się także badanie mające wykazać poziom przeciwciał, odporność na dane szczepienie. Trochę się wystraszyłam, a tym samym zdziwiłam, bo okazało się, że Emilka ma niską odporność. Nie wiedziałam o co mam pytać Panią doktor, bo powiedziała, że w związku z takimi wynikami wydaje się być konieczne doszczepianie za kilkanaście miesięcy. Oczywiście decyzja ma należeć do nas. Dodała także, że to wcale nie jest tak, że Emilka w ogóle nie ma ''ochrony''. Ma, ale słabą.
Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Co robić? Jeszcze trochę czasu do przesądzenia czy  doszczepiamy, ale cała sytuacja nieco mnie przeraża. Szczerze powiedziawszy myślałam, że szczepiąc mamy coś w rodzaju zapewnienia, a tu takie coś! 
Córeczko bądź zdrowa, tak jak do tej pory...

9 komentarzy:

  1. My tez sie zalapalismy na bezplatny synagis i strasznie sie z tego powodu cieszylam (bo wczesniak z dysplazja pluc troche mnie przerazal). Kiedys gdzies czytalam, ze w Polsce synagis nie jest refundowany, widac zmienilo sie na lepsze :) Stefko strasznie przy nim plakal bo ponoc szczypie. W przyszlym tygodniu kolejne szczepienie przed nami - 2 ostatnie z harmonogramu i potem powinno byc dopiero w wieku przedszkolnym. Tutaj sa tylko szczepionki skojarzone 6w1 (obowiazkowe), szczepilismy tez na zalecane pneumococci.Teraz mamy odra/swinka/rozyczka i menigococco. Wszystko darmowe. Nie powiem, zebym szczepienia lubila, ale uwazam, ze wiecej ryzykuje nie szczepiac...i w ogole wokol szczepien kraza falszywe legendy (niektore zdementowane, ale jak juz cos pojdzie w swiat to tak jest). A przed Wami trudna decyzja, nie zazdroszcze!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem jak jest teraz, bo w minionych toczyły się jakieś dyskusje w sprawach Synagisu, bo kiedy my go otrzymywaliśmy kwalifikowano do jego podawania tylko dzieci,które urodziły się w wytyczonym okresie czasowym, nie przysługiwał każdemu. Wiem, że miało to się zmienić ( o to walczono), ale nie orientuję się jak jest teraz. Sama kiedyś będąc z Emilką ''na kolejnej dawce'' rozmawiałam z Mamą pewnego chłopczyka, która samodzielnie musiała zbierać na ten lek dla Synka, bo nie przysługiwało. My lek dostawaliśmy w klinice, w której Emilcia przyszła na świat i szpital zajął się całą kwestią Synagisu. Ja także jestem zdania, że lepiej szczepić, ale te ostatnie wyniki badań....uff nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy, ale chyba jak zawsze zrobię to, co Pani dr doradzi. U nas niestety szczepionki skojarzone płatne... Pozdrowienia dla WAS!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest tak, ze tutaj wszystkim wczesniakom podaja synagis...wszystko zalezy od funduszy jakie region przekaze na ten cel. Stefek sie zalapal bo 28tc i dysplazja. dzieci kwalifikuje UTIN, zobaczymy czy i w tym roku do nas zadzwonia, bo pierwszenstwo maja raczej tegoroczne wczesniaki.

      Usuń
  3. my Ątusie sczepiliśmy to co w szpitalu plus 3w1. ona jest terminowa :) różyczkę czy ospę wolę żeby przechorowała. nie jestem za szczepieniem się przeciw wszystkiemu, ale uważam że każdy rodzic ma prawo decydować o podobnych kwestiach inaczej niż my :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mysle, ze masz zdrowe podejscie do tematu.My pytalismy sie wielu lekarzy i wszyscy zgodnie twierdza, ze lepiej w naszym przypadku szczepic. Ospy chyba nie ma ani w obowiazkowych ani zalecanych. U nas nie ma wyboru jest 6w1 obowiazkowe...w ubieglym roku byla mala polemika bo z tych 6 tylko 5 jest obowiazkowych a 1 zalecane, ale nie ma mozliwosci aby zaszczepic jedynie na te 5.

      Usuń
  4. My na ospę szczepiliśmy. U nas była zalecana i nam ''zalecono''. Sama już nie wiem co robić...

    OdpowiedzUsuń
  5. apropos kwalifikacji do synagisu:
    http://www.neonatologia.edu.pl/?p=1096

    OdpowiedzUsuń
  6. czyli nie tylko kryterium tygodnia urodzenia (jak było do tej pory, że dzieci ur chyba przed 28 tyg ciazy) decyduje o kwalifikacji do szczepienia ale takze choroba (dysplazja).

    OdpowiedzUsuń