Moja Księżniczka. Każdego dnia patrzę na Nią i wiem jedno: spełniło się moje najskrytsze marzenie. Mam Ją - moją Córeczkę. Zdrową, uśmiechniętą, której wszędzie pełno. Mam małą buntowniczkę, niekiedy wstydnisię, często - przytulaska, który w ramionach mamy czuje się jak rybka w wodzie, lecz co do innych - bardzo ostrożnie rozdaje swe uściski - oczywiście nie chodzi tu o Tatę, który jest tak samo obdarowywany jak ja.
Gadułę, która niezwykle szybko przyswaja piosenki i wierszyki.
Fankę Myszki Miki.
Kochaną Osóbkę, która słowami:
,,Mamo, kocham cię na całym świecie.''
Sprawia, że się rozpływam. Tak na serio.
Słowo ''najbardziej'' nie musi istnieć. Nic już nie trzeba dodawać.
Jaka Ona jest?
To bardzo wrażliwa młoda dama. Jak już wspomniałam - uwielbia się przytulać, całować. Często wtula się w moje dłonie. Mąż twierdzi, że ma to po mamie. Podobno ja także wielbiłam dłonie mojego Wybranka - ''za naszych początków''. No tak, często zbierały moje całusy.
Emilka nie szczędzi wyznań, wyraża swoje opinie. Lubi przewodzić, opowiadać.
Do wszystkiego podchodzi z wielką rezerwą. Jest ostrożna, delikatna. Boi się nowości, niespodzianek.
Dopiero od niedawana z zaciekawieniem zagląda do prezentów, z radością bawi się nowymi zabawkami.
Perfekcjonistka. Denerwuje się, kiedy narysowane przez Nią kółeczko nie jest takie, jakie Ona wcześniej zaplanowała. Złości na myśl, że wypowiadane przez nią słówko brzmi: ''kawdrat'' - zamiast ''kwadrat''.
Kiedy idziemy na plac zabaw razem z Julcią, Emilka nie wybiega z wózka. Czeka, obserwuje, bada sprawę, spogląda na bawiące się dzieci. Mija kilka chwil. Wstaje. Po kilkunastu minutach dołącza do zabawy.
Autorka sposobu ''na mamę'':
- Nie pozbieram zabawek, bo tak strasznie boli mnie brzuszek.
Zazdrośnica. O wszystko. O tatę, który przytuli mamę. O mamę, która chce wziąć na rączki małą sąsiadkę. O lalkę. Nie. Mama niech lepiej nikogo nie tuli - oprócz Emisi - oczywiście.
Piastunka idei 1:1. Uwielbia zabawy, w których udział biorą maksymalnie... dwie osoby. Tak. Ona+ktoś. Najlepszy układ. I tu pytam: co z przedszkolem?
Często to, co dzieje się za dnia - przeżywa w nocy. Mówi przez sen, głośno się śmieje. Momentami popłakuje.
Mimo że zwykle postrzegana jest jako Osóbka cicha, spokojna, potrafi pokazać pazurki, a nawet zyskać miano dziecka, którego energia nigdy się nie kończy. Niekiedy nawet w nocy. Do dziś mam obraz sprzed kilku tygodni. Godzina 1.00 na zegarze, wszyscy kładą się spać, a mama czyta, bo Emi karze... i tak do 3.00 mija czas...
Uwielbia naszego pieska. Darzy go miłością, której nie da się opisać. Wspomina o nim za dnia i w nocy. Na spacerze, w gościach. Wszędzie. Do niego tęskni. O nim najczęściej mówi.
Jest moja. Kochana, wyjątkowa.
Dla mnie - najwspanialsza na świecie. Jest moim Cudem.
Kiedy biega, kiedy się śmieje, kiedy wesoło macha rączkami - nie widzę w Niej tego 1120 gramowego Okruszka, którym była. Kiedyś.
Widzę wtedy, kiedy chcę - na własne życzenie i wtedy, kiedy... śpi.
Jest podobna do maleńkiej Emilki. Jest identyczna.