wtorek, 25 marca 2014

Zawsze musi być ten pierwszy raz

W ''Donaldzie'' - oczywiście.

Z racji tego, iż kwestia ta dotyczy poniekąd odżywiania dzieci, a temat ów bardzo drażliwym jest - mam opory.

Pisać czy nie pisać? Oto jest pytanie.

Narażam się na lincz, choć postawa mej Dziecinki raczej wymaga pochwały.

Zabrałam dziecko do McDonalda. Kiedyś.
Przepraszam - zabraliśmy.
My, rodziciele.
Tym sposobem czuję się raczej współwinna.

Kiedy jesteśmy w trasie - a tak niekiedy tak bywa - i mały głód stopniowo kapituluje, bo wielki sprytnie zaczyna zajmować jego miejsce, pojawia się światełko w tunelu. Zawsze ono, jedno, niezmienne.
Wygrywa ze zdrową żywnością, która - mimo że - obecna w naszym menu - przegrywa z mocnymi postanowieniami, z wykładami pani od warsztatów psychologicznych (na studiach miałam to''szczęście'', że nasłuchałam się sporo o sztucznej żywności - ''nawet pomidor w Donaldku sztuczny'' (choć mój kierunek ''nijak'' miał się do wiedzy o odżywianiu). I zaczęłam się bać.

Dumam tak, zarzekam się i mówię: STOP. NIGDY WIĘCEJ.

Ale znowu  gdzieś jedziemy. I znowu przy drodze ON. Kusiciel jeden!

Pamiętam, a nie byłam jeszcze wtedy mamą, spacerowaliśmy. Ja i mój chłopak, obecny mąż.
Obok nas - tatuś z synkiem. Na moje ''tamtejsze'' oko - mały w wieku około 9-ciu miesięcy. 
Wózek, synuś, tatuś. Spacerek i... frytki z ''Donalda''!

Ja: - Widziałeś? On daje dziecku frytki. Jak może dać dziecku frytki? Przecież dzieciom nie powinno dawać sie frytek! Boże, co za ojciec! Ci ludzie są nienormalni.
Daniel: - No. <uśmiech, który mówi: też kiedyś dasz>.

......


Donad. Ja, Daniel, Emilka. Zestawik dla dzieci. Mama w napięciu. Czy ktoś mnie widzi? Jestem w Donaldzie. Z dzieckiem. Zaraz usiądziemy, będziemy się faszerować. Byle szybko, byle jak najkrócej. Byle nikogo nie spotkać.
O nie! Jakaś babcia obok. Zerka na nas. Może mi się wydaje?
Tysiąc myśli. Co ja tu robię?
Co ze mnie za matka?
Nigdy więcej.

Emilka otwiera domek. Frytki, nuggetsy, zabawka...

- Oooo.... jabłuszko!!!

I ta moja Dziecinka bierze się za to jabłko.

- Czekaj, mama umyje.

Potem dostrzega zabawkę. Podoba Jej się. Nie chce frytek, nugetsów.
Pochłania jabłuszko.


Zjada. Sięga po zabawkę. Podoba Jej się!

Uff...

Ciut lżej na sercu.








18 komentarzy:

  1. My ladujemy w McDonaldzie raz na miesiac lub dwa. Podobnie jak Ty mam wrazenie, ze wszyscy sie patrza na mnie co ja tu robie z takimi malymi dziecmi. Chlopcy podobnie jak do Emilki nie chca frytek ani nuggetsow, a ??? Szymon uwielbia rodzynk, wiec zawsze kupujemy mu z 3-4 opakowania. Mikus twarda sztuka wypija polowe mojego milkshake'a. Chlopcy wiec za fast foodem nie przepadaja, chociaz dobrej pizzy tak latwo nie odpuszcza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, coś w tym jest. Kiedy jakaś mama pojawia się w Donaldzie, czuje się jak na celowniku:)

      Usuń
  2. nie rozumiem? co TY się tak stresujesz?? gdybyś codziennie na wszystkie posiłki podawała dziecku dania menu z MC... no to rozumiem. ale czasem, od święta?? myślę że dziecko Wasze będzie żyło bez szkody na zdrowiu. Ątusia w swoim krótkim życiu była jak dotąd raz w MC z nami, bo wychodzę z założenia, że muszę pokazać dziecku, że wszystko jest dla ludzi. z umiarem. chciałabym uniknąć sytuacji, kiedy nasze Dziecię na widok Donalda tupie nóżkami z podniecenia, i gna tam szybko aby rodzice nie widzieli. idziemy z nią razem. wiesz...gdyby ktoś zwrócił Tobie w MC uwagę na to, jak karmisz dziecko to chyba nie halo trochę? my idąc z Ątusią, wtedy chyba jakoś roczną, daliśmy jej do spróbowania frytkę czy nuggetsa. zjadła-żyje. nikt uwagi mi nie zwrócił i ja też nie czułam się winna że dziecko w MC z rodzicami próbuje takie niezdrowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś tam stresik mam, typu wyrzut. No, ale myślę podobnie wszystko jest dla ludzi, a z umiarem nie zaszkodzi...

      Usuń
  3. Dobry McD od czasu do czasu nie jest zły. Ja powiem Ci tak znam McD od kuchni pracowałam w nim z 5 lat i zapewniam Cię, że wszystkie gadki typu, że pomidor jest sztuczny, a mięso jest z kopyt i skór to czyste mrzonki. Sama podczas pracy w McD odwiedziłam produkcję żywności dla McD. Dostawcy współpracujący z McD to nie jakieś firmy krzaki, a duże znane firmy jak Danon, który dostarcza mieszankę do lodów i shaków i to mleczną, a nie jak często bywa w punktach z lodami, lody rozrobione z proszku z wodą, ser dostarcza Hochland, sosy Develey. Dwa w McD są ściśle przestrzegane zasady z ważnością produktów dopiero co przygotowanych i tak usmażone frytki mogą w podgrzewaczu leżeć 7 min, potem do kosza, to samo z kanapkami w Binie(w ladzie grzewczej) mogą leżeć 10 min, to samo usmażony nuggets w podgrzewaczu 20 min. Codziennie rano kalibrowane są grille, na których smaży się mięso by i mierzona temp samego mięsa by zawsze miało tą samą temp, pomiary temp smażenia we frytownicy i wiele, wiele innych. Więc ja znająca od kuchni nie widzę nic złego by dać dziecku raz na jakiś czas coś ze złotych łuków dla mnie to lepsza alternatywa w podróży niż hot-dog.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Uspokoiłaś mnie trochę, ale o tym pomidorku to na serio tak słyszałam, lecz starałam się zdystansować do yej wiedzy:)

      Usuń
  4. U nas mimo, że we dwójkę z małżowninką McD znając od kuchni tam się poznaliśmy nasza Lulcia nie przejawia zainteresowania jedzeniem ze złotych łuków, mimo, że powinna mieć status dziecka McD :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-))) Status dziecka McD, ale mnie rozbawiłaś.

      Usuń
  5. A ja moim dziewczynkom dałam tylko frytki z Donalda ale nie chciały jej jeść. Kiedyś sama uwielbiałam to miejsce ale ostatni raz byłam tam jeść hmmm może 2 lata temu. Czasem wpadam po loda ale to tak w biegu, a lód o nie takie śmieciowe jedzenie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze wracając do McD a będąc w McD na zestawie otrzymaliście książkę. Bo jest akcja do zestawu rodzinnego książka tu szczegóły:
    http://babyonline.pl/akcja-mcdonalds-czytam-sobie-ksiazki-dla-dzieci-wraz-zestawami,restauracje-galeria,3311,r3.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Bądź sobą. Nie słuchaj ani głosów za, ani przeciw. Przecież sama wiesz co dobre dla Emilki :). Napisałaś, że masz wyrzuty ok, rozumiem bo też bym miała. Już widzę te frytki smażone w głębokim tłuszczu brrr. Na szczęście od jednego razu się nic nie dzieje, a Emilka ma świetne nawyki żywieniowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, no mam nadzieję, że jak Emi dorośnie to nie będzoi wzdychać do takich miejsc:-)

      Usuń
  8. Myślę że nie powinnaś się tym przejmować. Mówią że wszystko jest dla ludzi tylko z umiarem. Ja czasem robię frytki, sama kroje ziemniaki i fik do oleju :o) McD jeszcze z Szymkiem nie zaliczyliśmy, ale nie znaczy to że jestem przeciwna, i nie patrzę dziwnie na rodziców w McD każdy robi i je to na co ma ochotę :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie domowe frytaski są najlepsze:)
      Uwielbiam:)
      Ja;)

      Usuń
  9. Szczypta ma racje. Tez znam McDonald z tej strony. Pracowała tam moja kuzynka. Xavier miał niecały miesiąc a już był w McDonaldzie oczywiście rekreacyjnie hihihi

    OdpowiedzUsuń