Jesteśmy na polku.
Emilka biega wesoło, dziadek sprząta garaż, po chwili zwraca się do mnie:
- A to nie wiem...Wyrzucić?
- Co to jest? Wyrzuć... Albo poczekaj... Zostaw.
Podchodzę, patrzę, ściskam...
Imię, nazwisko, data, godzina.
Wspomnienia.
Zabieram.
Wchodzę do domu.
Wkładam do szuflady.
Mamy wcześniaków, poznajecie?
Zanim korzystałam z woreczków, takie oto buteleczki służyły nam, by gromadzić zapasy.
Nie ma jak to wspomnienia ech
OdpowiedzUsuńCiągle powracają:-)
UsuńU nas mowi sie wyjsc na dwor ;)
OdpowiedzUsuńA my zawsze chodzimy "na pole":-)
UsuńU nas rowniez jest ''na dwor'' tzn. na kociewiu :)
UsuńU nas też jest pole :))))
UsuńWspomnienia wracaja - u nas buteleczki byly nieco inne, ale nie liczy sie forma a tresc :)
OdpowiedzUsuńRacja, tresc najwazniejsza... ach...
UsuńO raaany. Zostaw buteleczkę, fajna pamiątka. :)
OdpowiedzUsuńO tak!
UsuńJa, chociaż nie mama wcześniaka, ale 'szpitalnego' dziecka też dobrze pamiętam takie buteleczki i pewnie gdybym teraz gdzieś taką znalazła też bym schowała do szuflady...:)
OdpowiedzUsuńZnalezisko, ktore przywraca wspomnienia...
Usuńo ja! kurcze że ja sobie takiej buteleczki nie zostawiłam!
OdpowiedzUsuńGdyby nie ta, ja tez bym nie miala:)
OdpowiedzUsuń