piątek, 19 lipca 2013

Moje sweetaśne urodziny

Muszę się pochwalić nieposkromioną chęcią mojego Męża, by w dniu moich urodzin - każdorazowo - zrobić mi niespodziankę. Co roku układa plan, by tylko mnie zaskoczyć, no i jak co roku zaskakuje - tym samym pomysłem:-) To taka chyba już tradycja, z której nie wiem czy Daniel zdaje sobie sprawy. Każdego roku, od samego rana udaje, że ''dzień jak co dzień'', godziny mijają, nastaje wieczór, On idzie do samochodu i wyjmuje z bagażnika....tort! W międzyczasie ja jestem ''gdzieś'' w domu, On wynosi tort ''na górę'', ja wchodzę i... Wszystkiego Najlepszego z okazji urodzin!!!
Tak było i w ubiegłym roku. Opiszę akurat tamte urodziny, bo je mam uwiecznione i były to moje pierwsze urodziny, kiedy była już z nami Emilka, która dzielnie asystowała Tatusiowi.
W sumie to czytając początek tego posta znacie już ich przebieg:) Tym razem zmieniło się to, że torcik trzymały dwie najukochańsze Osóbki na świecie: Emilka i Daniel. Oboje wyglądali cudnie! Urodzinowe czapeczki na głowach, torcik, a w środku świeczka przypominająca mi o moim niecnym wieku:)
Czułam się naprawdę wyjątkowo, a Oni wyglądali tak uroczo, że myślałam, że pęknę z radości. Emilka była bardziej zainteresowana torcikiem, aniżeli czapeczką, którą usilnie próbowała zdjąć, ale do zdjęcia z nią wytrzymała. Ten widok mam w pamięci do dziś...





5 komentarzy: