piątek, 18 października 2013

Mama za kierownicą!

Dla większości laików może to wydawać się kwestią, która nie wymaga by podnosić jej rangę, a  tym bardziej obwieszczać ją całemu światu. Dla mnie - to rzecz niebywała. Po wielkich trudach, po dniach upływających w wielkim stresie i niepewności, po zarzekaniach, że nigdy - przenigdy nie będę kierowcą, stało się.  Nadszedł wtorek, a tym samym kolejne podejście do praktycznego egzaminu na prawo jazdy. Stres - jak zwykle - dominował nad moim ciałem, a tym bardziej umysłem. Córcia i Mąż, oczekiwali w holu, kiedy wybiegła pełna szczęścia mamuśka i obwieściła  radosną nowinę. Zdałam! Jestem kierowcą.
Zwlekałam całe lata, a dokładniej osiem, twierdząc, że po co mi to, że nie muszę prowadzić samochodu, że Daniel ma prawko, więc zawsze dojedziemy, gdzie będzie trzeba. Jak się łatwo domyślić, brak tegoż ważnego dokumentu tudzież umiejętności, dał o sobie znać wraz z miesiącami, gdy na świecie była już nasza Córcia. Pierwsze miesiące były wypełnione kontrolami, wizytami u specjalistów, mniejszymi i większymi podróżami. Rehabilitacja, szczepienia, rutynowe kontrole. A pośród tego wszystkiego my: nasza Emilka, ja - pełnoetatowa mama i Daniel - pracujący mąż, tatuś i jedyny kierowca.  Począwszy od wizyt u specjalistów, stałej rehabilitacji, poprzez zwykłe, codzienne  zakupy, byłyśmy ''skazane'' na mojego Męża lub Dziadzia Emilki. I wtedy odczułam to najdobitniej. Nie mam prawa jazdy, zawsze muszę być od kogoś zależna. 
Utwierdzona w przekonaniu, że warto by było mieć, poparta przez Męża, postanowiłam, że spróbuję. 
Zapisałam się na kurs, a po skończeniu teorii pierwszy raz zasiadłam za kółkiem. Początki były tragiczne. Czułam, że minęłam się z ''powołaniem'', że to kolejne potwierdzenie mojego ''słomianego zapału'', bo i tak nic z tego nie wyjdzie. Mijały tygodnie, a mnie bardzo zaczęła podobać się jazda. Pierwsze egzaminy niestety nie utwierdziły mnie w przekonaniu, że się do tego nadaję. 
Mijały miesiące, a ja traciłam nadzieję. Mąż dopingował mnie każdego dnia, jednak ja nie mogłam uwierzyć w swoje siły. Zaczęłam to nawet traktować jako  pewnego rodzaju wyznacznik mojej wartości. Przecież tyle osób ma ''prawko'', dlaczego dla mnie to takie trudne...
Stało się. Nadszedł wtorek, 15.10. 2013. Kolejny dzień, który zaliczam do mojej dobrej passy, kalendarza szczęśliwych chwil. Popłakałam się ze szczęścia. 

Minęły trzy dni od tej chwili, a ja nie mogę uwierzyć. 
Będę jeździła. Sama, z moją Córcią. Czuję jakby zyskała jakąś wolność i niezależność. Działa to w dwie strony, ponieważ i mój Mąż zyska wiele przywilejów w związku z powyższym. 
Jestem Mamą. Mamą za kierownicą. 
Gdy tylko uzyskam formalny dowód -  uznający mnie jako kierowcę - zacznę przemierzać świat:))) 

Per aspera ad astra!

14 komentarzy:

  1. Gratulacje:D Ehh jak ja Tobie zazdroszczę:) A z drugiej strony.. ciągle jakoś mi się wydaje, że to nie dla mnie.. że cierpliwości za mało.. że ni jak nie wiedziałabym co do czego:) Ale może.. może kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:) Myślałam podobnie jak Ty i uwierz mi - byłam kompletnie ''zielona'', co do wszystkiego. Warto spróbować. Serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  2. Brawo, brawo , brawo! cudownie być 'niezależną' :) Gratuluję!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyzbysmy sie dzis polaczyly telepatycznie :) Gratulacje i zazdraszczam!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taką samą miałam myśl, gdy zajrzałam do Ciebie;-) Dziękuję i trzymam kciuki - w wiadomej sprawie:)

      Usuń
  4. "Przecież tyle osób ma ''prawko'', dlaczego dla mnie to takie trudne...
    Czuję jakby zyskała jakąś wolność i niezależność."
    Pozwoliłam sobie Ciebie zacytowac u Ewiczki dodałam obszerniejszy koment w tym temacie więc nie będę się powtarzac jak to byłoumnie a było ciężko, ale jest i jest git :) Gratuluję prosto z serca po wiem ile trudu Cię to kosztowało, ale warto było

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję i zazdroszczę ja miałam egzamin dwa dni po Tobie i poleglam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie poddawaj się! Ja miałam momenty załamania, ale postanowiłam, że się nie poddam. Trzymam kciuki za Ciebie!

      Usuń
  6. Dziękuję w czwartek drugie podejście, moja przygoda z prawem jazdy jest bardzo podobna do Twojej tylko ja muszę zrobić bo młodego nie ms kto do przedszkola wozić.

    OdpowiedzUsuń
  7. donoszę, że zdałam od dziś jestem mama za kierownicą :-)

    OdpowiedzUsuń