Słońce, błękitne niebo i poziom endorfin, który podnosił się z każdą godzinką. Piękna pogoda za oknem pozwoliła, by dzisiejszy słoneczny dzień celebrować w terenie lub na podwórku. Nareszcie.
Choroby, deszczowy tydzień - to wszystko spowodowało, że brakowało jednego, jakże stałego elementu - placu zabaw, na którym nie byłyśmy prawie cztery tygodnie! Z dniem dzisiejszym - z nastawieniem na kolejne dni - licząc na sprzyjającą aurę (czyt. zero chorób i piękną pogodę), wznowiłyśmy nasz codzienny zwyczaj i pędem udałyśmy się na lokalny placyk.
Roześmiane buźki, piski, okrzyki, zachęty do zabawy. Znajome twarze, które - chyba na zawsze - będą kojarzyć się mi z okresem, kiedy cały dzień był dla nas - mnie i naszej Córeczki. Miejsce, dzięki któremu - tak myślę - wiele zyskała Emilka. Rówieśnicy, pierwsze ''zabawy w grupie'', zaczepki. I my - mamy, które miały (i mają) podobne troski, rozterki, niekiedy historie.
Niesamowite, jak bardzo człowiek przywiązuje się nawet do takich - niby - niepozornych miejsc. Do ludzi, z którymi nie tak dawno było się na ''dzień dobry'', a którzy teraz stali się tak bliscy. Do znajomych twarzy dzieciaczków. Do rutyny.
Emilka, pełna ochoty, zapału i radości PRZED spacerkiem, troszkę jakby nie mogła odnaleźć się na samym placu. Znów pojawił się lekki dystans, obawa, a rączki lub noga mamy służyły za podporę i schronienie.
Myślę, że to wina przerwy i wkrótce wszystko powróci do normy.
Po placyku i spacerku wróciłyśmy do domu, by napełnić wygłodniałe brzuchy, a kolejne godzinki spędzić w piaskownicy.
Kolejny raz spojrzałam w niebo, które przypomniało o tym, jak ważne jest TU i TERAZ.
Które cicho szeptało, że za kilkanaście tygodni wiele się zmieni.
Które cicho szeptało, że za kilkanaście tygodni wiele się zmieni.
Promienie słońca dodały nowej energii, a uśmiechnięta buźka naszej Dziecinki, która przed snem powiedziała mamusi, że się bardzo cieszy - ot, tak - bez żadnego wstępu czy zapytania była najpiękniejszym zwieńczeniem dnia.
I nawet były momenty, kiedy nie myślałam o nóżce Emilki. I - ku mojej radości - dziś Mała pięknie chodziła.
słońce jest naszym akumulatorem:):) dzisiaj też promiennie:)
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńZazdroszcze sloneczka... u Nas ladnie bylo w niedziele tylko ... a plac zabaw uwielbiamy ;)
OdpowiedzUsuńmy tak jak i Wy na słońcu bywamy kiedy tylko to możliwe:)))
Usuńbo wierzę, że takie słońce na dworze rozświetla słońce wewnętrzne
:-) dokładnie!
UsuńJa teraz nauczyłam się być tu i teraz i cieszyć się zwykłym dniem. Doceniam każda mała chwilke, bo wiem, że przyjdzie czas, że te chwile zostaną tylko cudownymi wspomnieniami. Piękne niebo nad Wami :)
OdpowiedzUsuńI ja uczę się tego-kazdego dnia:)
UsuńTeż z utęsknieniem patrzyłam w niebo gdzie te słońce, chcemy wyjść a za oknem deszcz. Na szczęście od poniedziałku słońce budzi nas i zachęca do działania :-)
OdpowiedzUsuńEmi pewnie potrzebuje troszkę czasu żeby sobie przypomnieć jak fajnie można bawić się w grupie z dziećmi :-)
Tak, na drugi dzieb było już ok:)
UsuńZazdroszczę słoneczka. U nas tylko czasami wyjrzy. Ale jak już jest to od razu uciekamy na dwór.
OdpowiedzUsuńEm piękna jak zawsze i cóż za uroczy kapelusz!
pozdrawiamy!
Życzę, aby i u Was szybko zagościła piękna pogoda. Dziękujemy i pozdrawiamy!
Usuń