Na blogu cisza, ale to pozory - u nas naprawdę wiele się dzieje:) Bo czy Ktoś, kto jest mamą ma czas na nudę? Na narzekanie, że w danym dniu nic ciekawego się nie wydarzyło? Chyba nie, więc i ja nie mam takiego zamiaru.
Na szczęście w mamę wstąpiły siły witalne i można ''normalnie'' egzystować. Pogoda zaczyna znów nas rozpieszczać, więc w myślach tworzą się plany na wakacje, skupione jedynie na jednodniowych wyprawach. A poza tym? Znów zaserwuję banał i stwierdzę - nie wierzę, że za siedem dni, Emilka skończy trzy latka! Moja mała Dziewczynka...
Pomysł na tort jest, ale jak na złość - zlikwidowano moją ulubioną cukiernię, tzn. zmieniono lokalizację punktu. Niestety - dużo dalej, dlatego trwają poszukiwania nowej. I jak zwykle - przyjęcie, które zostało przełożone na ostatni weekend czerwca. W tym roku szykujemy dodatkową niespodziankę dla naszej Córci;)
Miniony weekend obfitował w wiele emocji. W sobotę byliśmy w cyrku. To już drugi raz, kiedy Emilka mogła zasiąść na widowni. Tym razem nie był to cyrk lokalny, lecz bardzo popularny ''Cyrk Zalewski", który już kolejny raz gościł w Krakowie. Spodziewaliśmy się wiele. Ba, bardzo wiele! W końcu renoma, tradycja, no i... cena. Niestety, chyba się przeliczyliśmy. Repertuar ciekawy, choć szału nie było. Emilka ''chichrała'' na widok tańczących koni i piesków. Oczarowana występami akrobatów, sztuczkami na rowerze. My - momentami znudzeni iluzjonistą oraz rozczarowani brakiem innych zwierząt. Ja - przerażona widokiem wariacji na motorze (trzech motocyklistów i kula śmierci, oni wirujący w środku). Stwierdzam, że wolę przyjezdne i mniejsze cyrki, które serwują mnóstwo atrakcji dla dzieciaków w każdym wieku, a już na pewno - więcej zwierzaków.
W niedzielę byliśmy na urodzinach mojej Chrześnicy, którą Emi uwielbia. Kiedy się bawią śmieje się cały świat. Emilka pięknie złożyła życzenia, towarzyszyła przy ''dmuchaniu'' świeczek, a dodatkową atrakcją stał się żywy króliczek, z którym na przyjęcie przyszła koleżanka Gabrysi. Domyślacie się pewnie, o czym teraz często słyszę od mojej Córci:) Nic nie dodam...Biedny królik.
Na dodatek, dziś - przez zupełny przypadek, bo w drodze ze sklepu - ''wylądowaliśmy'' u pewnej Pani, która przedstawiła nam swój nowy ''nabytek'' - chyba najmniejszego psiaka, jakiego widziałyśmy w życiu.
Emilcia piszczała z radości, a w domku kilka razy powtarzała, jak bardzo chciałaby takiego ''maleńkiego pieska''. Nadal trzymam się wersji, że to jeszcze za wcześnie na takiego pupilka dla Niej.
A dziś? Przymiarka. Zobaczcie sami:
Sypiemy kwiatki:)
W Boże Ciało:)
Pozdrawiam!
Jejku..jaka ona jest śliczna! A w tym krakowskim stroju wygląda uroczo! :)
OdpowiedzUsuń:-) Dziękujemy!
UsuńPrzepięknie Emilko!!!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńCudowna :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :)
OdpowiedzUsuńŻadna mama nie ma czasu na nudę jak jest dziecko to w tedy chcąc nie chcąc dużo się dzieje,a przy tym jak czas płynie szybko.
Pozdrawiam
:* O tak, dzień za dniem mija - nie wiadomo kiedy:)
UsuńWygląda przepięknie!!!
OdpowiedzUsuńKilka dni temu siedzieliśmy z mężem przed tv Szymko smacznie sobie spał a my zastanawialiśmy się co robiliśmy przed narodzinami Szymka kiedy tyle było czasu wolnego :o)
;)) Też miewamy ''takie'' wieczory i zdarza się, że nachodzi nas wtedy właśnie taka myśl: Co było, kiedy Jej jeszcze nie było?;)
Usuńoooo w takiej pięknej kiecuchnie? ślicznie wygląda :) a dziwię się bo u nas dziewczynki na biało :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy:) U nas w strojach krakowskich, ale w sąsiedniej parafii na biało:)
UsuńCo wioska, to tradycja:)
Sliczniutak, duza dziewczynka!
OdpowiedzUsuń:*
UsuńWygląda prześlicznie!
OdpowiedzUsuńDziękujemy:) Wszystkich oczarowała w tym stroju:)
UsuńI jak tam sypanie kwiatków bo to bardzo odpowiedzialna rola :)?
OdpowiedzUsuńDużo się u was dzieje ale to dobrze :)
Pozdrawiamy Was i życzymy dużo szalonych dni :)
Bardzo, bardzo dziękujemy - i wzajemnie!
UsuńSypanie kwiatków na medal, choć szok był:) Emilka troszkę oniemiała z wrażenia, kiedy zobaczyła cały procesyjny orszak, lecz szybko odnalazła się w swej roli. Dzielnie pokonała trasę, ale etapy ''na rączkach'' też musiały być. Moja ''Mała'' za bardzo chodzić nie lubi...Na pewno nie długie trasy:)
Cieplutko pozdrawiamy!
Cudnie wygląda i aż z podziwu nie mogę wyjść, że Emi będzie sypać kwiatki. Lulcia by nie podołała za żywa energiczna by te kwiatki chyba zjadła, a całą procesję rozniosła swoją energią.
OdpowiedzUsuń:))Ale mnie rozbawiłaś;)
UsuńNam aż kwiatów brakło - z tego zapału do sypania:)