wtorek, 17 czerwca 2014

Cyrk, urodziny i...przymiarka

Na blogu cisza, ale to pozory - u nas naprawdę wiele się dzieje:) Bo czy Ktoś, kto jest mamą ma czas na nudę? Na narzekanie, że w danym dniu nic ciekawego się nie wydarzyło?  Chyba nie, więc i ja nie mam takiego zamiaru. 

Na szczęście w mamę wstąpiły siły witalne i można ''normalnie'' egzystować. Pogoda zaczyna znów nas rozpieszczać, więc w myślach tworzą się plany na wakacje, skupione jedynie na jednodniowych wyprawach. A poza tym? Znów zaserwuję banał i stwierdzę - nie wierzę, że za siedem dni, Emilka skończy trzy latka! Moja mała Dziewczynka...
Pomysł na tort jest, ale jak na złość - zlikwidowano moją ulubioną cukiernię, tzn. zmieniono lokalizację punktu. Niestety - dużo dalej, dlatego  trwają poszukiwania nowej. I jak zwykle - przyjęcie, które zostało przełożone na ostatni weekend czerwca. W tym roku szykujemy dodatkową niespodziankę dla naszej Córci;)

Miniony weekend obfitował w wiele emocji. W sobotę byliśmy w cyrku. To już drugi raz, kiedy Emilka mogła zasiąść na widowni. Tym razem nie był to cyrk lokalny, lecz bardzo popularny ''Cyrk Zalewski", który już kolejny raz gościł w Krakowie. Spodziewaliśmy się wiele. Ba, bardzo wiele! W końcu renoma, tradycja, no i... cena. Niestety, chyba się przeliczyliśmy. Repertuar ciekawy, choć szału nie było. Emilka ''chichrała'' na widok tańczących koni i piesków. Oczarowana występami akrobatów, sztuczkami na rowerze. My - momentami znudzeni iluzjonistą oraz rozczarowani brakiem innych zwierząt. Ja - przerażona widokiem wariacji na motorze (trzech motocyklistów i kula śmierci, oni wirujący w środku). Stwierdzam, że wolę przyjezdne i mniejsze cyrki, które serwują mnóstwo atrakcji dla dzieciaków w każdym wieku, a już na pewno - więcej zwierzaków. 

W niedzielę byliśmy na urodzinach mojej Chrześnicy, którą Emi uwielbia. Kiedy się bawią śmieje się cały świat. Emilka pięknie złożyła życzenia, towarzyszyła przy ''dmuchaniu'' świeczek, a dodatkową atrakcją stał się żywy króliczek, z którym na przyjęcie przyszła koleżanka Gabrysi. Domyślacie się pewnie, o czym teraz często słyszę od mojej Córci:) Nic nie dodam...Biedny królik.
Na dodatek, dziś - przez zupełny przypadek, bo w drodze ze sklepu - ''wylądowaliśmy'' u pewnej Pani, która przedstawiła nam swój nowy ''nabytek'' - chyba najmniejszego psiaka, jakiego widziałyśmy w życiu. 
Emilcia piszczała z radości, a w domku kilka razy powtarzała, jak bardzo chciałaby takiego ''maleńkiego pieska''.  Nadal trzymam się wersji, że to jeszcze za wcześnie na takiego pupilka dla Niej.

A dziś? Przymiarka. Zobaczcie sami:


Sypiemy kwiatki:)
W Boże Ciało:)

Pozdrawiam!




19 komentarzy:

  1. Jejku..jaka ona jest śliczna! A w tym krakowskim stroju wygląda uroczo! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie wygląda :)
    Żadna mama nie ma czasu na nudę jak jest dziecko to w tedy chcąc nie chcąc dużo się dzieje,a przy tym jak czas płynie szybko.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* O tak, dzień za dniem mija - nie wiadomo kiedy:)

      Usuń
  3. Wygląda przepięknie!!!
    Kilka dni temu siedzieliśmy z mężem przed tv Szymko smacznie sobie spał a my zastanawialiśmy się co robiliśmy przed narodzinami Szymka kiedy tyle było czasu wolnego :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ;)) Też miewamy ''takie'' wieczory i zdarza się, że nachodzi nas wtedy właśnie taka myśl: Co było, kiedy Jej jeszcze nie było?;)

      Usuń
  4. oooo w takiej pięknej kiecuchnie? ślicznie wygląda :) a dziwię się bo u nas dziewczynki na biało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy:) U nas w strojach krakowskich, ale w sąsiedniej parafii na biało:)
      Co wioska, to tradycja:)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dziękujemy:) Wszystkich oczarowała w tym stroju:)

      Usuń
  6. I jak tam sypanie kwiatków bo to bardzo odpowiedzialna rola :)?
    Dużo się u was dzieje ale to dobrze :)
    Pozdrawiamy Was i życzymy dużo szalonych dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo dziękujemy - i wzajemnie!
      Sypanie kwiatków na medal, choć szok był:) Emilka troszkę oniemiała z wrażenia, kiedy zobaczyła cały procesyjny orszak, lecz szybko odnalazła się w swej roli. Dzielnie pokonała trasę, ale etapy ''na rączkach'' też musiały być. Moja ''Mała'' za bardzo chodzić nie lubi...Na pewno nie długie trasy:)
      Cieplutko pozdrawiamy!

      Usuń
  7. Cudnie wygląda i aż z podziwu nie mogę wyjść, że Emi będzie sypać kwiatki. Lulcia by nie podołała za żywa energiczna by te kwiatki chyba zjadła, a całą procesję rozniosła swoją energią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))Ale mnie rozbawiłaś;)
      Nam aż kwiatów brakło - z tego zapału do sypania:)

      Usuń