czwartek, 16 stycznia 2014

Co powie Tata

Kilkanaście miesięcy temu...
 
Wieczór. Noszę moje Maleństwo na rączkach. Kołyszę, tulę do snu. Śpiewam. Mój wokal pozostawia wiele do życzenia, ale wierzę, że dla Niej to najpiękniejsza nuta. Z każdą kolejną minutą repertuar powoli się kończy. Ratunek. Pamięć przywołuje Natalię Kukulską- dokładniej - małą Natalkę ze swoim 
Co powie Tata. Emilka ciągle nie może zasnąć, więc zaczynam - ni stąd, ni zowąd - zmieniając kluczowe słowo:
Dlaczego biedronka jest mała?
Czy może być morze bez dna?
Czy każda królewna ma pałac?
I czy on jest ze szkła?
Dlaczego raz jestem nieśmiała?
A potem to brykam, aż wstyd?

Co powie MAMA*?
Co powie MAMA*?
Co MAMA* mi powie, co na to odpowie?
Co powie MAMA*?
Co powie MAMA*?
Czy znów się wykręci, czy dziecko zniechęci, czy nie?

Upajam się chwilą. Sielankę przerywa oburzenie Taty:

- Misiu, a dlaczego Ty Jej tak śpiewasz? Przecież ma być Co powie tata! Chcesz, żeby tylko Ciebie widziała! Specjalnie to robisz!

Obdarzam swego Lubego ''z deka'' ironicznym uśmiechem, jednak w mgnieniu oka orientuję się, że to wcale nie zaczepka z Jego strony. To zarzut. Tatuś oburzył się. I to porządnie.

Daniel nie miał beztroskiego ''tacierzyństwa'' (ale czy jest ktoś, u kogo było idealnie?).
Dzień Ojca, szpital, wyjście ''na papierosa''. Powrót i szok. Poród. Nieskuteczne prośby, by asystować żonie. Córeczka, która ważyła ciut więcej niż tysiąc gramów. Najtrudniejsze 70 dni...
Szpitalne życie, które łączyło, dzieliło, napawało nadzieją, ale i straszyło, bo niekiedy przejawiało się w zwątpieniu. Ona - żona, która czuje się niezrozumiana i samotna. Która cierpi, myśląc, że to wszystko dotyczy wyłącznie jej samej. Która boi się o życie swojego dziecka. On - mąż, który tuli każdego dnia, któremu niekiedy brakuje słów. Jego cierpienie - ONA zauważa jakiś czas ''po''.
Dzieliliśmy TO. RAZEM.

To On, choć miał chwile zwątpienia, dopingował - najmocniej jak potrafił.
Tatuś,  w tym naszym szpitalnym życiu, skradł tysiące uczuć mamy i maleńkiej Emilki. Mama - jak wyżej - doceniła to ''po właściwym czasie''. 
Był taki dzień... 
Mama wyszła ''odciągać'', Tato podjął wielkie wyzwanie, które sprezentowały mu pielęgniarki. 
Szklany domek, maleńki Okruszek i... pierwszy przewinięty pampers! Tak, to dokonanie Taty!

Na początku tego wpisu wspomniałam o piosence. I to posłuży mi jako postawienie niepodważalnej tezy - Tatuś to zazdrośnik - od pierwszych chwil, aż do dziś. Bo pierwsze ''kocham'' powędrowało do mamuśki, a On też by już chciał to słyszeć. Bo to pewnie mamusi sprawka - coś musiała nagadać Córci. Chyba że znów zmieniała słowa piosenki? Bo jak Emi zrobi ''bęc'' lub nabije guza, to matula ma pocałować, nikt inny! Bo jak Emi była mała, to miała nosić mama. Standard. No i Tatuś takie fakty wynosił na piedestały i starał się, by Córcia Go zauważała i doceniała. 
A Ona - mała nasza Łobuziara, od pierwszych chwil lubiła droczyć się z Tatą.
Chciała mieć mamę tylko dla siebie, ale tak ''na niby'', bo w końcu pozwoliła na to, by Tata całował, przytulał i przytulał swoją żonę. I nawet powiedziała magiczne: Kocham Cię, Tatusiu, którym teraz coraz częściej balsamuje Jego uszy. Adresat ucieszył się - jak dziecko! A nikt, tak jak On, nie potrafi zarażać swoim entuzjazmem i uśmiechem.
Tata to najlepszy inicjator zabaw. To On wymyślił ''paluch na Emilkę'' i ''Broda, broda''. Tylko Tatuś, grając z Emi w piłkę, nie krzyczy: - uważaj, nabijesz guza, nie chodź tam! Lecz traktuje Ją jako równego sobie uczestnika gry. 
Bywały momenty - kilkanaście miesięcy temu - kiedy mama usypiała godzinę, a gdy wypadła kolej taty - Emi zasypiała w 5 minut. Nie noszona, lecz na tatusiowym brzuchu, przy telewizorku;) 
Tata czasem kąpie, często się bawi z Emilką, zabiera ze sobą na zakupy, dopinguje sukcesy (o wielkim niebawem).
Tata ''pęka z dumy'' i powtarza, że ma najwspanialszą Córeczkę na świecie. 

A Ona?
Nasza Mała ostatnio spostrzegła siedzącego Tatusia i powiedziała:

- Patrz Mamuś, to jest taki NASZ TATUŚ. 


Reszty nie trzeba dodawać. Kochamy tego ''naszego tatusia'', a Emi i On...
Dwie krople wody...













* w oryginale ''tata''.

A w kolejnym wpisie o czymś niezwykłym. Mama zachorowała, a Emilka...

14 komentarzy:

  1. Czytam twój wpis i łzy leją mi się jak grochy. Dziękuje ci za niego. Uświadomił mi kilka rzeczy o naszym tatku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieknie to ujelas. Steffi tez jej bardziej przywiazany do mamy, choc tata od poczatku byl bardzo obecny w jego zyciu - dawal jesc, usypial, kompiemy wspolnie. NO, ale mama to mama i choc czasem nakrzyczy to i tak do niej pierwszej maly biegnie sie przytulic, zwykle zaraz potem jest tata. Pamietam jak tylko do mnie sie usmiechal i jaki tata wtedy byl zawiedziony. Pamietam jak w szpitalu kangurowalam, a on z zazdroscia patrzal, ale i wspieral jak czujniki dzwonily...i jaki byl szczeszcliwy gdy ktoregos dni spytal czy on tez moze Stefka potrzymac i padlo ''pewnie, ze tak'' - pekal z dumy!! p.s. pierwszy zmieniony papmpers to rowniez zasluga taty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!Ach, trochę nas łączy Mamuś!
      Jeszcze teraz "ten"pampersik:-)

      Usuń
  3. Wiesz, te zdjęcia pourodzeniowe przyprawiają mnie o dreszcze. Są niesamowite i Wasza historia jest niesamowita.
    Za każdym razem robi mi się cieplej jak tu zaglądam:)

    Pozdrawiam Was serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, że zdjęcia mogą przyprawiać o dreszcze. Gdyby to nie była moja Dziecinka, i gdybym nigdy "nie zapukała" do świata wcześniaczków, to pewnie miałabym podobne odczucia. Wielokrotnie zastanawiam się czy powinnam takie zamieszczać, ale myslę, że są one częścią naszej historii, a patrząc na Emilkę dziś, to już tylko wspomnienie. Oj, jak miło, kiedy piszesz, że cieplej Ci się robi, gdy tu zaglądasz:-)Dziękuję i najcieplej jak mogę-pozdrawiam!

      Usuń
  4. Tatus sie corci nie wyprze. Sa do siebie bardzo podobni ;) oj bedzie Tato zazdrosny o swoja Mala Ksiezniczke.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-)Oj, racja. Emi wykapany Tato!Ale ja tam się cieszę:-)

      Usuń
  5. poruszająca historia. Miłość i bliskość są siłą:) pozdrawiam i zapraszam do mnie na loterię:)

    http://alelarmo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń