środa, 11 września 2013

(Ty)dzień dobroci dla mamy

Budzę się. Daniel od trzech godzin w pracy. Wielkie łóżko, a na nim ja i moja Córeczka, która wczesnym rankiem ma potrzebę, by przenieść Ją ''do nas''. Czy to wychowawcze?  Czy dobre? Nie wiem. Tyle teorii, co chyba samych opinii i sprzeczności w tym wszystkim. Najważniejsze, że żadnemu z nas nie przeszkadza fakt, iż dzielimy nasze małżeńskie łoże na troje:) Nad ranem - rzecz jasna.
Uwielbiam takie poranki. Mała rączka delikatnie, acz pewnie trzyma moją dłoń. Mała śpi, a jednak ciągle jest czujna. Z zamkniętymi oczkami tuli się do mnie, lubi układać swoją główkę na mojej ręce, która nad rankiem służy jako podpora dla mojej - jeszcze nie do końca wybudzonej - głowy. Leżymy, a ja czuję się szczęściarą. W pokoju panuje spokój, który wręcz zmusza do przemyśleń, do delektowania się chwilą.

Kilkanaście miesięcy temu leżałam koło małego Okruszka i czułam się podobnie. Pośród tych wszystkich uczuć, moją głowę panoszyło jeszcze jedno: strach. Obawa o to, co będzie dalej, jak wyglądać będą kolejne miesiące. Jakie będzie następne jutro i to jutro po ''jutrze''. Z racji, że ''patrzę bardziej sercem'' niż rozumem, wizualizowałam. Śniłam na jawie, choć ostatnio pracuję nad tym by nie planować, by patrzeć na przyszłość ostrożnie, raczej przez pryzmat marzeń, a nie planów. Dlatego napiszę: marzyłam.

Marzyłam o chwili, kiedy te małe usteczka powiedzą do mnie, to - tak wyczekiwane przez wszystkie mamy - kocham cię. O pierwszych tworach słownych Emilki pisałam - jakiś czas temu. W moich wirtualnych wspomnieniach zawarłam także zdanie, które tak bardzo mnie urzekło, że wspomnienie o nim powoduje ''rozklejenie się'' na całej linii. 

Nana kocha mamę.

Od kilku dni mam wrażenie, że każdy poranek jest dla mnie świętem, całotygodniowym Dniem Mamy. Balsamem dla duszy, jakimś bonusem - od Tego z góry. Każdego ranka, gdy tylko oczka mojej Małej otworzą się, Jej rączki ściskają mnie mocno, a usta mówią:

Ja cię kocham mamusiu...

Przytula mnie mocno, a na Jej twarzy maluje się uśmiech, który każdorazowo hipnotyzuje i urzeka.
Co czuję?
Czuję, że śnię. No może teraz już nie, ale kiedy usłyszałam to po raz pierwszy, myślałam, że mój marzycielski, ostatnio bardzo roztargniony umysł, robi mi niezłego psikusa. A jednak to prawda. Wiem, że te słowa, to zapewne odpowiedź na nasze wyznania względem Jej samej. Emilcia to mała papuga, powtarza dosłownie wszystko, co tylko zasłyszy od innych. Jednak wiem, że chce mi to powiedzieć. Patrzę na gesty, oplatające moją szyję małe rączki, dziecięcy ''typowo emilkowaty'' uśmiech. I magiczne słowa dwa... 
Cieszę się jak dziecko. To taka nasza chwila, mały gest, który na maksa mnie podbudowuje, który daje ogromną satysfakcję. Wczoraj usłyszałam to na placu zabaw, kilkanaście dni temu w miejscu, które wydaje mi się - nie było przypadkowe. Wierzę w zależności, w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że wszystko ma swój odpowiedni czas i właściwe miejsce. 
Małe rączki objęły mnie, małe usta powiedziały:

Kocham cię mamusiu.

Byliśmy w kościele...





11 komentarzy:

  1. Cudowne słowa z cudnych usteczek dla cudnej mamy. Ja wciąż czekam i jeszcze troszkę poczekam na te dwa magiczne słowa, póki co muszę się zadowolić gestami ściskanie małymi rączkami mojej szyj i składanie najsłodszego pocałunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale gesty mówią same za siebie:D Córcia kocha Mamusię, i zobaczysz jak szybko nastanie dzień, kiedy usłyszysz te magiczne słowa dwa:)

      Usuń
  2. Cudownie, az sie rozmarzylam :) Ja to jeszcze sporo musze na takie wzruszajace chwile poczekac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czas szybko mija, zobaczysz Ewuś, za niedługo to ja będę czytać o tym - ''u Ciebie''.

      Usuń
  3. Szymonek przesypia całe noce do samego ranka od jakiś 8 miesięcy. Wcześniej też witał się z Nami w łóżku. Mikołaj za to przejął jego rytuał i każdej nocy!! czasami ranka ląduje ze mną ( Mąż póki co przeniósł się do pokoju Szymonka,bo 'chce się wyspać'). Mikuś strasznie się rzuca, śpi w poprzek, kręci ,ale jaki zadowolony wstaje to szok! Szymcio był w szoku jak pewnego dnia położyłam się z nim na jego drzemce. Dawał mi swojego smoka, głaskał po głowie... potem co chwilę sprawdzał czy na pewno jestem i nie pójdę sobie...

    A na kocham Cię czekam i pewnie jeszcze sobie poczekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. heh u nas podobnie :) nad ranem, zwłaszcza w weekendy, w łóżku leżymy wszyscy troje. tylko nasze dziecię poleży może chwilę spokojnie...później uruchamia jej się szajbuska :)
    aczkolwiek czasami Lulcia budzi się w nocy i stwierdza, że ma ochotę na miłość. wtedy śpimy wszyscy razem od tego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Żabka śpi rozstawiając nas po brzegach :D zdarzało się mi budzić z jej stópką na twarzy :D

      Usuń
    2. Takie leżakowanie we troje - cudowne:)
      Skąd ja to znam, z tą stópką:D

      Usuń