środa, 11 grudnia 2013

Lubię Kraków!

Zabytkowe kościoły, utrzymane w swoistym klimacie kamienice, pomniki, urokliwe uliczki. Wirtuozi, którzy tworzą własną koncepcję sztuki - artyści i amatorzy, których talent - często właśnie tu - ujrzał światło dzienne. Tłumy ludzi, stragany pełne rozmaitości, zaprzyjaźnione z każdym gołębie, za którymi wesoło biegają najmłodsi. Wydobywająca się zewsząd muzyka - i ta głośna, słyszalna dla każdego, i ta - którą żeby usłyszeć - trzeba się wsłuchać. Krakowski Rynek. 
Lubię Kraków za magię, którą wyzwala z siebie. Za wszechobecnego ducha epoki, za powiew niesamowitości, za swoisty, niepowtarzalny klimat. Za  historię, która wiedzie prym nad nowoczesnością. Właśnie tam. 
W tym okresie lubię Kraków jeszcze bardziej. Od kilkunastu dni trwają tam Bożonarodzeniowe Targi, których tradycja - od dawien dawna - wpisała się w kalendarz krakowskich uroczystości. Płyta Rynku Głównego wypełniona jest straganami pełnymi wszelkich rozmaitości. Jak co roku, króluje rękodzieło artystyczne, wyroby własne, które w znacznym stopniu związane są ze świętami lub motywem zimowym. W powietrzu unosi się zapach tradycyjnych polskich potraw, a gdzieś w oddali da się słyszeć iście świąteczną muzykę. 
To właśnie w tym okresie Kraków przyciąga do siebie najmocniej. Nie mogliśmy się oprzeć, i dlatego też z całą naszą mini rodzinką postanowiliśmy wybrać się właśnie tam - do gołąbków, które Emilka tak kocha (w domu musi zadowolić się tylko trzema z ''hodowli'' dziadka), do straganów, których zawartość tak lubi podziwiać mama, i na Rynek, po którym uwielbia spacerować Tata;-)
Czas chorowania zakończył się (nie wspominałam chyba, że ''zwykłe przeziębienie''- wg diagnozy lekarza nr 3, okazało się być zapaleniem krtani), więc wycieczką na Rynek do Krakowa rozpoczęliśmy pochorobowy czas spacerowania. Wedle zaleceń Pani dr - spacery wskazane, mimo że jakieś niewielkie kaszelki nadal się pojawiają.  Wiatry przestały straszyć, a dzisiejsza pogoda wręcz wzywała do aktywnego spędzenia czasu.

I po raz kolejny - zakochałam się!
W moich Robaczkach, które śmiały się wesoło.
W minkach Emilki, które powstawały na widok wielkiej choinki, koników i ukochanych gołąbków.
W Krakowie, który oczarował mnie do reszty.

Świąteczne melodie, zachęcające raczej do kupowania aniżeli do ''odczucia'' aury świątecznej, ale skradły moje serce. Stoiska kupieckie zawierające same cudowności, i atmosfera spokoju, tajemniczości i jedności.

Wczoraj było cudownie...
Taki zwykły spacer, a tak wiele przynosi radości...
''Poczułam'' Święta... To już tak blisko.
24 grudnia. Wigilia, opłatek, kolędy...
2,5 roczku Emilki...





















12 komentarzy:

  1. Jakie ma cudne nauszniki wow :) Też takie chcemy :) A co do Krakowa zawsze w nim jestem przelotem po drodze z Zakopanego więc zawsze w biegu, nigdy nie na spokojnie, a na wariata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauszniki kupione na straganie;) 12 zł, a efektowne;)

      Usuń
  2. Super zdjecia. Widac, ze dobrze sie bawiliscie. U nas tez jest cos w rodzaju jarmarku swiatecznego, ale Stefka zmoglo i siedzimy w domu. Wciaz jednak mam nadzieje sie tam wybrac bedzie az do 6stycznia (choc po nowym roku to juz nie ta sama magia).
    p.s. zawirusowalam Ciebie :) Ale nie bij, bo to raczej niegrozne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że i u Was są takie kiermasze świąteczne, na pewno uda Wam się wybrać. Zdrówka dla Stefka!

      Czekam na przypływ weny, i z przyjemnością poddam się - już kolejnemu - zawirusowaniu:) Dzięki!

      Usuń
  3. Ja w Krakowie byłam jeszcze jako dziecko. Wszystkim Irlandczykom polecam to miasto,a szczerze sama go za dobrze nie poznalam. Piękna wyprawa, cudne miasto, świetni Wy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne nausznikiiiiiiiiiiii :) Justyś ja też kocham Kraków, gdybym mogła to jutro bym się tam przeprowadziła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aduś, ja tam mieszkać bym nie chciała, ale bywać mogę codziennie;-)))

      Usuń
  5. Ja też lubie Kraków, niestety ostatnio rzadko tam bywam :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam wybrać się właśnie w tym czasie, Rynek wygląda bajecznie!

      Usuń
  6. Kraków ma taki fajny przywilej, że ani dziecku, ani dorosłemu niewiele do radości już brakuje, bo codzienność w tym mieście jest taka magiczna, radosna i wyjątkowa...:-) Popieram wszelkie te zachwyty i z niecierpliwością czekam, aż wreszcie będę mogła sama zwiedzić ten cudny jarmark, może zdążę...;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zgadzam się, a tegoroczny jarmark, cały - świąteczny już - Rynek...magia!

      Usuń