poniedziałek, 2 grudnia 2013

Szlachetne zdrowie

Zagościł u nas nieproszony, nie opuszcza - od 8 dni. Wirus. Emilka chora. Znowu.
Poprzednia wizyta u naszej dr nie odbiła się żadnym echem na blogu, bo - ''to zwykłe przeziębienie''.  Nie ma co pisać, pamiętać. Pewnie minie po trzech dniach - pomyślałam.
Taki czas, tyle dzieci choruje, widocznie i na nas pora. 

Nie minęło. Piątek przyniósł znaczną poprawę, sobotnie popołudnie - pogorszenie, nawrót (?), a w całym ekwipunku gratisy - w postaci nowych objawów.
A niedziela?
Gorączkę, kaszel,  zamglone - ''inne'' spojrzenie. Miałam wrażenie, jakby moja Dziecinka miała trudności z oddychaniem - ''pianie'', ''charczenie'', głębsze wdechy - jeden wielki koncert, który słychać było z Jej małego gardełka. Na domiar tego wszystkiego - skarżyła się na brzuszek.

Mama, masuj, bo boli...


Masowałam, tuliłam i... cierpiałam razem z Nią. Dolegliwości pojawiały się wieczorem, niekiedy przychodziły nocą. Emilka wybudzała się, i musiały upłynąć czasem nawet godziny, by ponownie i spokojnie zasnęła. Nie płakała, lecz marudziła. Czułam jakiś niepokój, więc postanowiłam, że dniu dzisiejszym, ponownie odwiedzimy naszą dr. Przecież zwykłe przeziębienie nie może tyle trwać!

Diagnoza? Powtórka sprzed tygodnia. 

Nic groźnego, osłuchowo w porządku, zwykły wirus. W tym okresie tak się zdarza, choruje i brzuszek, i gardło, i...

Recepta obfitująca w syropki, witaminy + probiotyk.

Tylko dlaczego ja mam jakieś dziwne przeczucia?
Mąż mówi, że się niepotrzebnie nakręcam, bo Emilce nic nie jest - przeziębiła się.

A ja słyszę/ widzę/ czuję...



P.S. Mimo wszystko, naszej Emilce energii nie brakuje. I nawet taka ponura scenka - jak oczekiwanie na wezwanie dr - może nadać całej sytuacji nieco humorystycznego zabarwienia. 

Siedzimy. Hol wypełniony małymi pacjentami i ich rodzicami. Gwar, bieganina, kaszloty i kichoty.
Obok nas Pan z chorym synkiem. Emilka bacznie przygląda się mężczyźnie. Po chwili:


Emilka: Pan nie ma włosów.

Ja: Emilko, zaraz nas pani dr zbada, dobrze?


Emilka: Pan nie ma włosów. Ma takie małe.

Ja: Uhm...Popatrz, tamta dziewczynka też czeka na badanie.

Emilka: Pan nie ma włosów. Tata też nie ma włosów?



Boziu, dziękuję Ci za ten wszechobecny zgiełk. Jest szansa, że Pan nie słyszał naszej konwersacji.
















12 komentarzy:

  1. Wpis smutny bo Emi chora, ale ja się uśmiałam przez tego łysego pana :)
    Zdrowia dla naszej księżniczki

    OdpowiedzUsuń
  2. biedna niunia :(
    zdrowia Emilko ...
    ps. cóż za rozmowa :) ale przynajmniej porozmawiała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, mam nadzieję, że zdrówko powróci, i to szybko.

      Usuń
  3. Zdrowka i jeszcze raz zdrowka :) Usmialam sie na Pana bez wlozow - na dobry poczatek dnia. Dzieki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! To się cieszę, że dzień zaczął się na wesoło:)

      Usuń
  4. Zdrówka, zdróweńka, wszelkie wirusy, a kysz. A co do Pana i jej dialogu na temat braku owłosienia na głowie u Pana padłam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U Nas tez wirus i tez w pewnym momencie spanikowalam i pojechalam do lekarza. Podobno nawet do dni 10 moze trwac,wiec jak mi to lekarka powiedziala : Cierpliwosci. Minie.

    Duzo zdrowka dla Emilki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy i wzajemnie! U nas to już 9 dzień...Trochę przerażona jestem;/

      Usuń
  6. Zdrówka dla Emilci i duże uściski! Coby brzuszek przestał boleć! Paskudne są te zimowe choróbska- u nas też świszczenia, harczenia i inne odgłosy. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy. Zaliczyliśmy kolejną wizytę u lekarza. Zapalenie krtani;/
      Ale już jest lepiej. Zdrówka dla Twoich chłopców!
      Cieplutko pozdrawiamy!

      Usuń