piątek, 7 lutego 2014

Coraz bliżej...przedszkole

Niebawem czeka nas bardzo ważny dzień. Wraz z początkiem marca ziści się to, co od dawna było w naszych zamiarach i czekało na zrealizowanie - zapiszemy Emilkę do przedszkola. Im bliżej tego znaczącego wydarzenia, tym więcej strachu i niepewności. Oprócz stereotypowych obaw i pytań, które dręczą już od kilku tygodni, pojawiają się też nowe - niekiedy bardzo absurdalne. Wizja pozostawienia naszej Córci wśród gromadki dzieciaczków z jednej strony cieszy, bo napawa nadzieją, że nasza kochana jedynaczka się nieco ''uspołeczni'', z drugiej zaś - dręczy wątpliwościami, które można podsumować jednym acz prostym zdaniem: to się nie uda. Emilka nie będzie chciała zostać, a mama, która dużo, dużo przed domniemanym ''pierwszym przedszkolnym dniem'' zaleje się łzami, bo będzie czuła, że dopuszcza się zdrady i opuszczenia posyłając swą Dziecinkę w miejsce, które na stałe wpisze się w obraz Jej dzieciństwa. Inną kwestią są choroby, które - jak to stwierdziły doświadczone znajome - na stałe wpisują się w egzystencję przedszkolaka (szczególnie nowicjusza - z grupy maluchów). Truchleję na samą myśl, choć wiem, że każde dziecko musi - prędzej czy później - ''odhaczyć'' pewne dolegliwości. O zgrozo! Tysiąc myśli przewija się przez głowę! Jedno jest pewne: wiemy, że to już najwyższy czas. Zawsze byłam zwolenniczką posyłania dziecka do przedszkola. Podkreślam, bo znam osoby, które uważają to za - jeśli nie największy, to wielki - błąd wychowawczy. Byłam tą szczęściarą, której dane było usłyszeć:

 - Co? Do przedszkola?! Zmarnujesz jej dzieciństwo!

Co dodać? To dziwne przekonanie, a na dodatek wypowiedziane z ust kobiety, która - póki co - dzieci nie ma. Nawet nie wiem, jak brzmiała moja odpowiedź, ale zaznaczę, że Emilka miała wtedy, no cóż... z sześć miesięcy? Troska innych wyprzedza moje zamierzenia, a nawet myśli:) Na szczęście - zarówno ja, jak i Mąż, mamy podobne zdanie na temat przedszkoli. Widzimy w nich mnóstwo zalet - szczególnie dla dzieciaczków, które nie mają rodzeństwa lub kontaktu z rówieśnikami.  Przyznam się, że mimo tych wszystkich obaw, w moich myślach krąży dość ''lukrowana'' wizja tego rodzaju placówek. Wierzę, że Emilcia, która zdążyła już (niestety) nabyć pewne ''jedynacze'' zachowania -  na tym zyska aniżeli straci. Żeby tylko chciała tam chodzić. Oczywiście - ''każdy kij ma dwa końce''- i za planem posłania naszej Córci do przedszkola kryje się praca, do której mama zamierza pójść. Najpierw jednak musi ją znaleźć, bo z byłym miejscem zatrudnienia już dawno się pożegnała. Nie napiszę - niestety, bo akurat z tego się niezmiernie cieszę. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest przekonanie, które towarzyszy mi wręcz każdego dnia - czas upływa stanowczo za szybko. Jeszcze ''niedawno'' chodziłam z brzuszkiem, następnie zostałam  mamą 1120 gramowego Cudu, potem było (i jest) macierzyństwo - pierwszy ząbek, pierwszy kroczek, pierwsze słowo, zdanie, pierwsze ''kocham'', wiersz... Pierwsze siku...do nocnika:)
Dziś mam przed sobą nie niemowlaczka, lecz dziewczynkę. Moją wyczekiwaną Córeczkę, której przez te wszystkie miesiące wykształcił się charakterek, uformowała osobowość. Która bardzo urosła - niekiedy przecieram oczy ze zdziwienia.

Ja:  - Kazałam Ci kupić 92!
On: - Ale to jest 92! 92/98! Podaj mi inne rajstopy.
Ja:  -  Pokaż. Miały być 92.
On: -  Widzisz, że się nie mieści!

Faktycznie... Patrzę na Nią każdego dnia i rozpiera mnie duma. Nostalgia za upływającym czasem? Nie ma jej... Może troszeczkę, ale za zależnością na linii dziecko-mama, za maleńkością, ale nie za etapem zaraz po urodzeniu, kiedy prosiłam Boga, by rosła, by była silna.
Przedszkole. Nie wierzę, Drogie Mamy...
Nie wyobrażam sobie rozłąki...

I już takie duże kuce mam!


13 komentarzy:

  1. Mnie zawsze wszystko, co nowe przeraza, ale jestem pewna, ze "pierwsze koty za ploty" I Emilka I Ty szybko przyzwyczaicie sie do nowej sytuacji. Jakie dlugie wloski ma !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ostatnio włoski sporo urosły. Oj, chciałabym. Jeszcze trochę czasu jest, ale póki co jestem przerażona i rozdarta wewnetrznie:/

      Usuń
  2. Cudowne dlugie kucyki, ja tez chce moje takie dlugie :)
    Wiesz, poczatki moga byc ciezke, ale mysle, ze Emilka sie przyzwyczai. Pamietam jak Steffi chodzil na ''terapie grupowa'' - jak poczatkowo lzy ciekly mu po policzjach (a mi serce bilo mocniej), a potem nagle odmiane o 180°. U nas przewija sie temat zlobka, ale poki ja nie pracuje nie kalkuluje mi sie to, bo On jednak wciaz jeszcze jest malutki. Przedszkole to juz inna sprawa...tu jestesmy zgodni, ze wieku 3 lat pomaszeruje sie ''uspoleczniac''.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam jak to było ze Stefciem. Ja właśnie myślę nad tym, by poczynić jakieś przygotowania przed przedszkolem, moze jakieś zajecia grupowe, klubik czy coś w tym stylu. Sama nie wiem.

      Usuń
  3. ja jestem za - bo wiem że daje to dużo samodzielności :) ja problem rozłąki już przerabiałam - wytrzymałam w domu na pełnym etacie mamy 6m-cy, później moja natura zwyciężyła. wiem że przedszkole to co innego..3mam kciuki za Emi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za kciuki bardzo dziękujemy!Oj, czasem myślę, że może lepiej wcześniej rozstać się z dzieckiem, bo może rozłąka mniej odczuwalna, w sensie świadomości dziecka. No, nie wiem. Ja, w sumie z wyboru zostalam tyle z Emilcią, tzn. zawsze tak sobie to-powiedzmy-planowałam, ale też - jak wspomniałam- praca na mnie żadna nie czekała, więc macierzyńskim nic nie "przewodziło"- że tak powiem:-)Babcia, dziadek pracują, więc opieka matczyna- full pakiet:-) No, ale przedszkole, a wraz z tym praca - mam nadzieję:-)

      Usuń
  4. Wlasnie stoje przed takim wyborem..i nie wiem co zrobic:( z jednej strony chce zeby chlopcy poszli do przedszkola ale wizja ciaglego chorowania mnie paralizuje i powstrzymuje przed poslaniem ich do przedszkola. Hm.. Powinnam brac z Ciebie przyklad:) I mowie to juz 2raz:p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, mam dokładnie tak samo. Co więcej, tematyką przedszkolną zadręczam chyba każdego. Cóż, próbujmy! Ja wierzę, że się uda:-)

      Usuń
  5. Wlasnie stoje przed takim wyborem..i nie wiem co zrobic:( z jednej strony chce zeby chlopcy poszli do przedszkola ale wizja ciaglego chorowania mnie paralizuje i powstrzymuje przed poslaniem ich do przedszkola. Hm.. Powinnam brac z Ciebie przyklad:) I mowie to juz 2raz:p

    OdpowiedzUsuń
  6. To jaką złą matką i jak ja zabrałam dzieciństwo swojej Lulci według pomyślunku Twojej znajomej posyłając Lulcię w wieku 15 mc do żłobka. Z pewnością początki mogą być trudne, ale jak się zaaklimatyzuje to będą dni, że wychodzić z przedszkola nie będzie chciała tak czasem mam z Lulcią jak ją odbieram ze żłobka. My już mam wybrane przedszkola do których będziemy składać podania :) Trzymam kciuki i kibicuje Wam będzie dobrze ! A z przedszkola same plusy będą widzę to po żłobku Lulci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E...tam, jaka zła matka?!Moja znajoma to ma specyficzny pogląd na świat:-) My także mamy wybrane przedszkola, oczywiście celuję w państwówkę, choć wiadomo-tu liczę na szczeście, ale mam coś w rezerwie, dzieki Bogu-przystępnego, bo niektóre ceny powalają:/Trzymam za Was kciuki!!!

      Usuń
  7. Ehh ja niedawno zaczęłam dumać jak to będzie gdy młody pójdzie do przedszkola.. Ale nie mogę sobie tego wyobrazić :(



    http://try-2-fit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach! A u mnie to teraz miesiące zadumy:-) Panikuję, a Emi średnio świadoma zmian.

      Usuń