Co u nas? Emilka opanowała siku do perfekcji. Ku mojemu zdziwieniu, nadal w nocy się wybudza i załatwia swoje potrzeby na ''nonia''. Owy gadżet towarzyszy nam na każdym kroku, co niekiedy przyprawia nas o uśmiech. Ostatnio, w trakcie jazdy samochodem musieliśmy wjechać w boczną dróżkę. Powód? Bo ''sii'' się zachciało, a nie było mowy, by wylądowało w innym miejscu niż nocnik (nakaz Małej Mi). I takim właśnie sposobem siedzonko naszego autka stało się podestem;) Pampers nocą obecny, jednak nigdy nie wykorzystany. Cieszę się, choć z drugiej strony (czy to normalne?) pojawia się jakaś nostalgia, bo moja Córeczka już taka duża! Przechodzimy wspólnie przez te wszystkie etapy, a ja niekiedy mam wrażenie, że to sen.
Do nowości, o których jeszcze nie wspominałam, zalicza się także kwestia nowych upodobań kulinarnych. Moje Dziecię pokochało surową...
... pietruszkę! Żeby nie było - absolutnie nie zmuszałam do jedzenia takich specyfików:) Pierucha jest częstym dodatkiem do naszych zupek, które zarówno mama - jak i Emilka - pochłaniają w hektolitrach:). Zaczęło się nieśmiało - od jednej kosteczki, kiedy mama kroiła warzywka ''na zupkę'', a skończyło na zachwycie: - To jest przepyszne!
Do nowości, o których jeszcze nie wspominałam, zalicza się także kwestia nowych upodobań kulinarnych. Moje Dziecię pokochało surową...
![]() |
źródło: http://www.jar91.republika.pl/pietruszka.jpg |
... pietruszkę! Żeby nie było - absolutnie nie zmuszałam do jedzenia takich specyfików:) Pierucha jest częstym dodatkiem do naszych zupek, które zarówno mama - jak i Emilka - pochłaniają w hektolitrach:). Zaczęło się nieśmiało - od jednej kosteczki, kiedy mama kroiła warzywka ''na zupkę'', a skończyło na zachwycie: - To jest przepyszne!
Rytuał zajadania się pietruchą - w porze przyrządzania obiadku - Mała Mi piastuje do dziś:)
Ponadto - do codziennej listy czytelniczej - dołączyła wierszowana wersja legendy ,,Syrenka warszawska", a fragment:
Emilka uwielbia, toteż mama czyta go - co najmniej - pięć razy dziennie. W efekcie fascynacji, którą dane było mi oglądać każdego dnia, postanowiłam zaskoczyć swoją Córcię, i uwaga - własnoręcznie - wykonałam książkowych bohaterów. Chwilowa, lecz nieopisana radość Emilki, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie liczą się zdolności, a raczej ich brak, tylko chęci. Tak się wczułam w rolę twórcy, że postanowiłam nawet odebrać podporę ulubionym storczykom, które chwilowo zaniechały żywota. Kijki podtrzymujące syrenę i kupca muszą być:)
A poza tym? Mamy śnieg! Iście prawdziwą zimę, która do mojej wioski zawitała dopiero w ubiegłym tygodniu. Chodzimy na sanki, ''śniegujemy'' Iwanka. Emilka tryska radością, a ja - typowy zmarzlak, który na samą myśl o obecnej porze roku dostawał dreszczy - pokochałam zimę!Ponadto - do codziennej listy czytelniczej - dołączyła wierszowana wersja legendy ,,Syrenka warszawska", a fragment:
''A syrenkę porwał kupiec!
Sznurem ją skrępował ciasno.
W szopie trzymał wciąż pod kluczem
i traktował jak swą własność!
Chciał ją ludziom pokazywać
na jarmarkach jak dziwadło.
Rzadkość była to prawdziwa,
pewnie by coś w kieszeń wpadło!"
Emilka uwielbia, toteż mama czyta go - co najmniej - pięć razy dziennie. W efekcie fascynacji, którą dane było mi oglądać każdego dnia, postanowiłam zaskoczyć swoją Córcię, i uwaga - własnoręcznie - wykonałam książkowych bohaterów. Chwilowa, lecz nieopisana radość Emilki, tylko utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie liczą się zdolności, a raczej ich brak, tylko chęci. Tak się wczułam w rolę twórcy, że postanowiłam nawet odebrać podporę ulubionym storczykom, które chwilowo zaniechały żywota. Kijki podtrzymujące syrenę i kupca muszą być:)