piątek, 9 sierpnia 2013

Dwa latka!

Patrzę na Nią i nie wierzę. Moja Pannica kilka tygodni temu dołączyła do grona dwulatek.
To takie trywialne i oklepane stwierdzenia, ale muszę ich użyć, i jak każda mama -  zapytać samej siebie:
Kiedy to zleciało?
Kiedy, aż tak urosły Jej włoski?
Skąd w tej małej buźce wzięło się, aż tyle ząbków?

Pojęcie czasu wydaje się być niepojęte, a ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tak naprawdę jest to coś bardziej złożonego niż nam się wydaje. 
Emilka ma mnóstwo energii i w niczym nie przypomina Solenizantki sprzed roku. Chodzi,( ba! biega!), a z Jej słodkich usteczek w każdej minucie ''wypływa potok słów'', zwrotów. Jasno deklaruje swoje potrzeby, uwidacznia nastroje, a nawet buntuje się.  Jej ulubieńcem jest Iwanek - psiak moich rodziców. Dzień bez Iwanka - dniem straconym. Emilka uwielbia zwierzątka, lecz to właśnie tego jedynego ukochała sobie najbardziej. Pies przebywa na zewnątrz, dlatego też w domu obowiązkowo musi mieć zastępniki, którymi są: piesek ''pomańczowany'' i piesek różowy. To nimi bawi się Emilcia i zawsze woła : ''piesek pomańczowany'', piesek różowy chodź! ". Śmiało mogę stwierdzić, że to Jej ulubione zabawki.
 Niedawno zamieściłam post, w którym opisałam Jej pierwsze urodzinki. Łezka kręci się w oku, gdy pomyślę jak wiele - i jak niewiele  się zmieniło. Nadal jesteśmy we troje.  Standardowy model: mama, tata i dziecko, choć myśl o powiększeniu naszej rodzinki tkwi gdzieś w środku i - mam nadzieje - kiedyś doczeka się realizacji.  Często patrzymy na Emilkę i wiem, że myślimy o tym samym... Jaka Ona jest już duża...
Jak wiele przeszła, a patrząc na Nią nie widać tej historii, jest zdrową, silną dziewczynką - naszym Skarbem, oczkiem w głowie.
Przyjęcie urodzinowe odbywa się w niedzielę. Wspólnie idziemy na Mszę Świętą i jak to zwykle bywa - przed wejściem do kościoła, napominam Emilkę: '' Idziemy do Bozi, musisz być grzeczna. Będziesz grzeczna?
 Mina bardzo przekonująca, oczy wlepione w mamusię, a ze słodkich usteczek wydobywa się :

''Tak, Nana bedzie grzecna''.

I nie można powiedzieć, że nie była, ale sprawiła, że całe zrzeszenie wiernych zwróciło na Nią uwagę.
Msza zbliżała się ku końcowi, gdy ni stąd, ni zowąd delegacja z parafii postanowiła złożyć życzenia dla księdza. Był to dzień Jego imienin, toteż kapłan poczuł się zobowiązany do dłuższych podziękowań. Emilka siedziała w wózku, ksiądz dziękował i dziękował i ...dziękował. Emilcia zaczęła się nudzić, więc mój Mąż postanowił, że wyjmie Ją z wózka. 
Widząc moje dezaprobujące spojrzenie - dodał:

Przecież nigdzie nie pójdzie. 

Ale poszła. Najpierw niepewnie, potem dalej i dalej.
Zaniepokojona coraz pewniejszymi ruchami naszej Dziecinki w stronę ołtarza, nakazałam Danielowi, by poszedł po Nią. W odpowiedzi usłyszałam:

Nie bój się, zaraz wróci...

A potem :

O kurde, idź po Nią!

Ja? Ty Ją puściłeś!

Wzajemnie wymieniamy nakazy, a nasza Mała - jeden, dwa, trzy... i stoi obok księdza, który komentuje:

Patrzcie ludzie - jaka odważna! No chodź tu, dalej...

Daniel biegnie za Nią, a ja ''purpura'' na twarzy.
Oficjalnie dwa latka zostały rozpoczęte:)

Później przyjęcie, rodzina, prezenty. Emilka jak to na dwulatkę przystało: była '' na NIE''.
Zdmuchniesz świeczkę?:
NIE.
Otwórz prezencik:
NIE.
Uśmiechnij się do zdjęcia:
NIE.

I tak od NIE, rozpoczęło się świętowanie drugich urodzinek.

Było cudownie, choć brakowało mi rozbieganej gromadki dzieciaków, zabaw, ogrodu. 
Brakowało mi dzieciaczków - takich jak Emilka.  Rodzinka musi wziąć się do roboty:)
Emilka czarowała wszystkich, choć  - jak to się ostatnio bardzo często zdarza - miała momenty ''na Mamę''. Ma być mama i tylko mama. Mama ma podać, mama ma trzymać. Mam być tylko z mamą. Moja Księżniczka...

A  w skrócie było tak:

 1. Mama własnoręcznie wycięła dwójkę;-)Wydaje mi się, iż słowo ''własnoręcznie'' nie musiało tutaj zaistnieć.


 2. Torcik cudowny. Moje zadowolenie 100%


 3. Było wspólne ''dmuchanko'' świecy.


4. Uśmiechy ''od ucha, do ucha'' przy okrągłym stole;-)


5.Produkowanie i...
6. ...produkowanie i...

 7. produkowanie... baniek mydlanych.

 8. Był nawet pojawiający się wręcz w równych ostępach czasowych i trwający przez całe Święto lament Emilci. ''Cacany'' Iwanek zamknięty, bo goście, a  Emilcia rozpacza, bo brak wolności temu, którego uwielbia, który chodzi za Nią ''krok w krok''.






 9. Nastąpił sen... Nagły, nieprzewidywalny, no i w całym opancerzeniu.


Śpiąca Królewna:*

7 komentarzy: