wtorek, 20 sierpnia 2013

Wesele, czyli rzecz o nas i Animatorce dziecięcej

10 sierpnia...
Wesele kuzynki Daniela. Pierwsze wspólne wesele.
Świadomie i dobrowolnie, postanawiamy, że Emilcia będzie towarzyszyć nam nie tylko na ślubie, ale i na uroczystości weselnej - do określonej pory czasowej. 
Po raz ''enty'' doświadczam tego, że moja Mała Kobietka, wykształciła sobie już swój własny gust i miewa określone preferencje. Na dzień przed wielkim dniem, z ogromnym zachwytem, ogląda swoją weselną kreację. I znowu pojawia się to, jakże słodkie - ''o jakie piekne''. Moja Mała staje przed lustrem i  po raz kolejny widzę kopię swojego zachowania. Emilka przysuwa do siebie suknię i zaczyna się z uwagą oglądać. 

Oooo jaka dama! - mówi.

A ja myślę: Boże, Ona już na serio wszystko rozumie...
Uśmiecham się. Kochana moja.

Mija kilka chwil. Emilka zaczyna latać 'z kąta w kąt', przemierza nasze kilka 'm', a sukienka zamiata wszystkie podłogi. Wystraszona wizją niekontrolowanej zmiany garderoby, tuż przed wielkim dniem - skutecznie podmieniam obiekt do zabawy:)

Ślub. Piękna Młoda Para, Marsz Mendelsona, przysięga, złote obrączki, życzenia, a ja... Jak na każdym ślubie - przypominam sobie nasz WIELKI DZIEŃ. Zawsze wtedy ukradkiem zerkam na mojego Męża i na 99% jestem przekonana, że w tym właśnie momencie, nasze myśli jednoczą się, tworzą jedną układankę, że dokonuje się swoista retrospekcja, a tam - przed ołtarzem - nie stoi Edytka i Jarek - jak w tym przypadku, lecz Justyna i Daniel. My. A teraz jest już z nami nasz Skarb, nasza Miłość - Emilcia.  Słowa przysięgi, za każdym razem wyzwalają niezwykłe wzruszenia. Dziś jesteśmy na kolejnym już ślubie (a było ich sporo, od kiedy to my wstąpiliśmy w związek małżeński). Wszystko podobnie, czuje się '' to coś '' w powietrzu. Są kwiaty, życzenia, istna rewia mody wśród zebranych, nutka oryginalności - patrząc przez pryzmat całej ceremonii. Jest kapłan, przysięga, kazanie, które szczególnie mnie ciekawi, gdy wygłaszane jest w jakimś szczególnym dniu. Dziś kapłan - zwracając się do Młodych - skupiając się na zebranych,
mówi, że jest pewien, że większość ze zebranych tu, w tej chwili, którzy pozostają w związku małżeńskim przez kilka lat, myślało kiedyś, żeby odejść od żony/męża. Zaznacza, że nie wszyscy, ale większość. Oryginalnie, ale chyba prawdziwie? Kazanie generalnie można podsumować: Małżeństwo to suma wyborów, to odpowiedzialność. Tak ja to zrozumiałam.
Emilka, jak na naszą Córcię przystało, nie potrafi usiedzieć w miejscu - szczególnie na Mszy Św. Na szczęście, Jej wojaże nie są dalekie, a wręcz mieszczą się w obrębie kilku metrów - tuż obok nas. Potem końcówka, życzenia, obsypywanie grosikami i serduszkami i... wielkie ''wow''w oczkach Emilci. Podoba Jej się. I to bardzo. Nie musimy Jej dłużej namawiać, bo sama zmierza, by pomagać Młodej Parze. Co prawda, nie zbiera słodyczy, grosików, ale usilnie próbuje pozbierać serpentynowe serduszka.
Wesele. Budynek weselny położony w lesie, na górce. Cudne widoki. Po fali upałów, nastał dzień ochłody i wypadł właśnie w... wesele. Termometry pokazują mniej niż 19 stopni, dlatego też już ''na wejściu'' wiem, że nie skorzystamy z atrakcji zewnętrznych. Rozglądam się, bo wiem, że gdy Emilcia zapragnie świeżego powietrza, będzie nieugięta. Wtedy nie wiem jeszcze, że dzieci będą miały zapewnione dodatkowe atrakcje  w środku.  Miejsce idealnie dostosowane do wszelkiego rodzaju eventów. 
Sala. Uroczyste przywitanie i... orkiestra! Zerkam delikatnie na Emilcię, wyciągam z wózka i tulę. Wbrew moim obawom - wcale nie wystraszona, a wręcz zaciekawiona. Z uwagą obserwuje grających muzyków, po czym całą uwagę zwraca ku Pani Młodej. Tłumaczę, że ciocia Edytka to dziś Pani Młoda, w białej sukni itp. Emilka minuje Ją potem: ''Ciocią Młodą''.
 Zabawa przednia, Emilka od pierwszych chwil - doskonale ''klimatyzuje'' się w nowym miejscu, mnóstwo dzieciaków i  One - Animatorki dziecięce. 
Już wcześniej słyszałam o organizowaniu przez Młodą  Parę specjalnego kącika dla najmłodszych na weselu, ale nigdy w praktyce się z tym nie spotkałam. Pomysł przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Od kiedy sama zostałam mamą, na wszystko patrzę inaczej. Dokądkolwiek zmierzamy, na pierwszy plan wysuwa się dostosowanie danego miejsca dla Niej. Czy będzie gdzie spać, czy będzie co jeść, czy będzie gdzie przewinąć, czy po prostu będzie to miejsce przyjazne najmłodszym. Animator dziecięcy, w moim rozpoznaniu - ktoś kto ma zadbać o najmłodszych, zaciekawić zabawą, zapewnić rozrywkę, rozbawić...Tak zawsze to sobie sama wyjaśniałam, lecz jakoś nie miałam określonej wizji tego zawodu. Wszystko przerosło moje oczekiwania, a samo wesele bedzie na pewno jednym z tych, do których z nostalgią będę powracać. 
Dziecięcy pokoik - kolorowy, po brzegi wypełniony zabawkami, dziewczyny w strojach clownów - śpiewające wesołe piosenki, gry, zabawy, przebieranki i... tuzin radości, którą wyzwalali najmłodsi, a wśród nich  nasza Emilcia, która za wszelką cenę chciała podążać do magicznej, dziecięcej salki. Widziałam Jej radość, której zwieńczeniem było:

...Donald farmę miał
ija ija ooo
i koko tu
i koko tam...

Nucone przez Emilkę w kolejnych dniach - już po weselu. Zasłyszane z ust Animatorki...

Animatorka dziecięca. Świetna sprawa.



Grosiki? Nie! Jedynie serduszka  mogę pozbierać.


Tak z profilu, Mamusiu.

Coś tu dorysuję i będzie idealnie.

To ja zabiorę tego balonika.



Tatusiu - pozwalam się przytulić.


Podłogę? Muszę sprawdzić osobiście.


;-)

12 komentarzy:

  1. heh my też tak mamy :) zawsze spoglądamy na siebie uśmiechając się :) ściskamy sobie dłonie i przypominamy jak to było kilka lat temu :) Emilcia ślicznie wyglądała :) na naszym weselu nie było malutkich dzieci :) Syn Kuzynów 5 lat i jego Ciocia lat 11 to dwaj najmłodsi uczestnicy zabawy :) aczkolwiek jak w rodzinie jest dużo dzieciaczków, animatorki to świetna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też nie było za dużo dzieciaków, ale wtedy nawet nie wiedziałam, że ktoś taki jak Animatorka dziecięca - na weselach istnieje;)

      Usuń
  2. Ślicznie prezentowała się Emilka :) a skąd pomysł na takie imię? Pamiętam,że długo nie mogłam wybaczyć mojej mamie,że takie 'brzydkie ' imię mi dała. Może dlatego,ze ludzie nazywali mnie Emilą co mi się bardzo nie podobało. Dzieki Bogu gdzie mieszkam jestem Emilią i nikt sproszczać imienia nie potrafi :) dla rodziny Męża - Emilką :) i niech tak zostanie :) U Nas na weselu najmłodszy gość miał 2,5 roku :) i bawił się całkiem dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zazdroszczę Tobie i mojej Córeczce, że macie takie śliczne imię;D Nam podobały się w sumie trzy imiona: Emilka, Amelka i Karolinka. No coś też tam dumaliśmy nad Marysią i Weroniką, ale pamiętam dzień, kiedy postanowiliśmy, że zdecydujemy. Zarówno mnie, jak i Danielowi najbardziej podobało się właśnie Emilcia. A już nie mówię o tym, że jak ją zobaczyliśmy, wtedy taką Maleńką... Musiała zostać Emilką. Jednogłośnie stwierdziliśmy, tym bardziej, że były właśnie imieniny...Emilii.

      Jedne z najpiękniejszych imion na świecie;D Twoja Mama wiedziała co robi;)
      Mnie każde wręcz ''zdrobnienie''od Emilii się podoba, no może jedno nie - Milka:) Ktoś tak Emilkę już nazwał:)

      Usuń
  3. Ślicznie wyglądała malutka:) A swoją drogą co do imienia - bardzo ale to bardzo mi się podoba! :) Zostanę tutaj u Was na dłużej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekna z niej panienka. Z wielka gracja pozuje do wszystkich zdjec. Mala laleczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ślicznie wyglądała, zresztą mama też, a pomysł animatorki na weselu świetna sprawa nigdy się z tym nie spotkałam.

    OdpowiedzUsuń