piątek, 10 maja 2013

Takie prawie - ''Domowe przedszkole''

Tak na to czekałam, a kiedy już do tego doszło - nie mogłam uwierzyć! Końcem sierpnia nasza Emilcia została przeniesiona na Odział Patologii Noworodka, zwanego przez wszystkich ''przedszkolem''. Niby powoli nastawiałam się na taki przebieg wydarzeń, ale tak naprawdę spadło to na mnie ''jak grom z jasnego nieba''. 22 sierpnia jak zwykle spędzałam dzień u mojej Perełki. W południe wyszłam na ''przerwę'' i po upływie niespełna godzinki - wróciłam. Gdy tylko przekroczyłam drzwi prowadzące na odział wcześniaczków, serce zaczęło bić mocniej i  poczułam dziwny niepokój, bo zobaczyłam dwie lekarki nachylające się nad łóżeczkiem, w którym leżała Emilka. Jedną z Pań była nasza dr prowadząca, drugiej zaś zupełnie nie znałam. Wystraszyłam się, a w głowie pojawiła się myśl : Jezu, znowu coś nie tak, tylko nie to. Zwolniłam kroku, ale '' nasza Pani dr'' zauważyła mnie i z uśmiechem na ustach oznajmiła, że Emilka ''schodzi na dół'', na Patologię! Jednocześnie przedstawiła mi nową Panią dr, która będzie sprawować opiekę na nad Emilcią. Myślałam, że eksploduję z radości! Wszystko działo się tak szybko! Już kilka chwil potem jechałam windą razem z moją córeczką i pielęgniarkami. Pamiętam, że im dziękowałam - już wtedy. Byłam taka szczęśliwa, że gadałam jak najęta. One uspokajały mnie mówiąc, że może jeszcze wrócić '' na górę'', żebym opanowała radość. Chyba wiedziały, że nie ma takiej opcji, bo same mówiły to z wielkim uśmiechem na ustach ;-) W sumie to trochę się przestraszyłam, bo będąc w szpitalu, poznałam osobę, której Synuś '' wędrował '' w kółko  z ''góry''  na ''dół'  i odwrotnie. Tak naprawdę wszystko mogło się wydarzyć, ale tego dnia nic nie mogło powstrzymać mojej radości.
 ''Przedszkole'' miało swój układ, który symbolizował poszczególne etapy. Na samym środku leżały dzieciaczki gotowe do wyjścia do domku, natomiast wokoło te, które jeszcze potrzebowały pulsoksymetru, ich czynności życiowe musiały być monitorowane. Odział Patologii Noworodka rządził się też swoimi, nieco odmiennymi ,,od góry'' prawami i zakazami. Chyba największym ograniczeniem było to, że zazwyczaj przy dziecku mógł być jeden rodzic. Największym udogodnieniem i radością - niczym nie ograniczona opieka rodzica nad dzieckiem, możliwość tulenia, kołysania - kiedy tylko dusza zapragnie. To był cudowne... 
W tym pierwszym dniu byłam strasznie stremowana, tam było tak ''inaczej'', tak ''luźniej''. Trafiłyśmy ''pod okno'' i tym samym poznałyśmy nowych sąsiadów. Pamiętam jak weszłam na odział i zobaczyłam uśmiechnięte znajome mi twarze - Rodziców '' z góry''. Oj tam ''na dole''... Tyle się działo! Poznałam nowe wspaniałe pielęgniarki, a wśród nich - cudowną Panią Oddziałową ! Przydomek ''Cudowna'' nie jest żadną hiperbolizacją. To kolejna niezwykła Kobieta, którą miałam okazję niedawno spotkać i znów usłyszeć od Niej:'' Panią to Ja doskonale pamiętam, ale Emilki w ogóle', zresztą jak mamy pamiętać taką dużą dziewczynkę!''
Emilcia nadal miała niewielkie spadki saturacji, które  tam -'' na dole''  także się zdarzały i bardzo mnie niepokoiły. Już w tym pierwszym dniu, w kilka godzin po przeniesieniu zaczęły mnie nachodzić czarne myśli typu: może się pomylili i Ją tu dali, może wróci na górę, jeju czemu ciągle to pika, dlaczego nikt nie podchodzi? Panował tam jakiś taki nowy spokój . Wydawało mi się (a może tak było?), że nawet dźwięki aparatury są cichsze...Wszystko było inne, nowe. Emilcia leżała spokojnie w swoim łóżeczku, a ja patrzyłam na tę moją Małą Wielkoludkę. W moich oczach - wtedy była już taka duża! W tamtej chwili nie sądziłam, że zobaczę jeszcze ''na żywo'' Jej maleńkość, że za 9. dni będzie wydawać mi się najmniejszym Okruszkiem na świecie. Emilcia chętnie zjadała smoczkiem, w ogóle w ten pierwszy dzień  - tak mi się przynajmniej wydawało - od razu się tam zaklimatyzowała. To spała, to zrobiła kupkę, to  tuliła się do mojego serduszka. Siedziałam na stołeczku - na przeciwko Jej łóżeczka, byłyśmy tak blisko. Byłam taka szczęśliwa! Na następny dzień przyjechałam do Emilci i ... nie było jej w łóżeczku.


A tu - jak już byłyśmy '' na środku''


1 komentarz:

  1. jeju, co się stało? mam nadzieję, ze nic poważnego, czekam na kolejnego posta

    OdpowiedzUsuń