sobota, 9 marca 2013

Gin dobry na wszystko

Pamiętam ten dzień, który nastąpił po nocy, w czasie której dowiedziałam się, że pod moim sercem rośnie mały Skarb. Przebudziłam się i instynktownie zaczęłam dotykać się po brzuchu. D. pojechał do pracy, ja zostałam  w domu. Czułam się jakoś inaczej, jakbym właśnie wybudziła się z nocnego letargu, w czasie którego śniłam, że jestem w ciąży. Czy to zdarzyło się naprawdę? - Tak, zrobiłaś test! - podpowiadał wewnętrzny głos. Zaczyna się nowe życie. Postanowiłam,że muszę się upewnić czy to prawda, odczekać kilka dni i ponownie zaufać temu małemu urządzeniu, które potrafi wzbudzić tak wiele różnych emocji. Czekałam.Od chwili zrobienia pierwszego testu zrezygnowałam z mojej ukochanej kawy i różnych używek, dań, które mogły zaszkodzić - w moim przekonaniu - dzidziusiowi.W odstępie około tygodnia powtórzyłam test. Muszę w tym miejscu koniecznie opisać sytuację w aptece, do której pojechał mój D.

Mój D.: Poproszę test ciążowy, tylko jakiś dobry!
Pani F.: Ale taki, by wyszło czy nie wyszło?<uśmiech>
Mój D.: No żeby wyszło!
Pani F.: To proszę i trzymam kciuki...


Ludzie potrafią dodać nieziemskiej energii i zaskakują cię na każdym kroku...

Pani musiała bardzo mocno te kciuki trzymać, bo wyszło! Cieszyliśmy się ponownie! Wiedziałam, że teraz pozostaje udać mi się do jakiegoś gina, by usłyszeć od niego: Jest pani w ciąży! To (...) tydzień/miesiąc...
Zabrałam się za poszukiwanie dobrego lekarza. Nie byłam za bogata w doświadczenia, które pomogłyby mi wybierać rozsądnie. Niestety, nie miałam żadnego lekarza z tzw. polecenia. Moje koleżanki miały swoich ginekologów, ale jak twierdziły - nie polecają ich. Nie wiedziałam co robić. Myślałam tylko o tym najważniejszym człowieczku, który właśnie rozwijał się w moim brzuszku. Sama wybrałam ginekologa. Z internetu.
I właśnie ''od tego Pana'' usłyszałam magiczne słowa:
- Gratuluję, jest pani w ciąży, to 5. tydzień, ale...( ale?- pomyśłałam, jakie ale?)
- Pęcherzyk jest za duży w stosunku do zarodka, to 5. tydzień, a pęcherzyk wskazuje na trochę więcej, coś jest nie w porządku, musimy czekać...
Zamieram. D. czeka w poczekalni...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz