Wszystko było jak z bajki. Wymarzony ślub, wyśniony mężczyzna, egzotyczna podróż, miłość - bez ograniczeń. Sielanka. Byłam szczęśliwa, cholernie szczęśliwa. Kulminacja tej radości nastąpiła pewnej styczniowej nocy...
Jest prawie północ, 17 I, a ja właśnie zaczynam żyć. Trzymam w dłoni magiczny przedmiot, który potrafi "odwrócić życie do góry nogami". Widnieją na nim dwie czerwone kreski. Nieopisana radość, ogromne zaskoczenie i paniczny strach. Uczucie zaskoczenia nie powinno mieć tutaj miejsca, bowiem jak wcześniej wspomniałam - niczym nie ograniczaliśmy naszej miłości, po prostu czekaliśmy na to co będzie nam dane. Miałam Męża, o którym marzyłam, który był dla mnie wszystkim. Był nie częścią mojego życia, lecz całym moim życiem. Wiedziałam, że jest tym jedynym, z którym chce budować wspólne życie, z którym chce marzyć, planować.
Październik był miesiącem nie tylko mojego ślubu, ale i okresem, który rozpoczynał V rok moich studiów. Czas upływał pod znakiem pisania końcowej pracy magisterskiej, praktyk pedagogicznych. Miał rozpocząć się etap poszukiwania nowej pracy (ze starej się zwolniłam- och to byłby temat dla kolejnego bloga!). Dwie magiczne kreseczki zmieniły wszystko. Pokierowały nasze życie na nowy, nieznany tor.
Pamiętam łzy radości mojego D. Ach, mężczyźni też płaczą! Płaczą szczerze i prawdziwie. Pamiętam swoje łzy… Byłam szczęśliwa, ale czułam w sobie dziwny strach i obawę.Czułam, że wkraczam w nowy etap, ja - jako druga z moich koleżanek… droga A. była wtedy w 4. mies. ciąży, ależ się ucieszyła, gdy dowiedziała się, ze obie będziemy miały wspaniałe brzuszki! Łzy szczęścia… W tym momencie byłam przekonana, że tylko takie łzy będą nam towarzyszyć przez kilka kolejnych miesięcy. Myśli bywają błędne...Tej nocy głaskaliśmy mój jeszcze płaski brzuszek. Wiedziałam, że‘’ona” tam jest…
Pamiętam łzy radości mojego D. Ach, mężczyźni też płaczą! Płaczą szczerze i prawdziwie. Pamiętam swoje łzy… Byłam szczęśliwa, ale czułam w sobie dziwny strach i obawę.Czułam, że wkraczam w nowy etap, ja - jako druga z moich koleżanek… droga A. była wtedy w 4. mies. ciąży, ależ się ucieszyła, gdy dowiedziała się, ze obie będziemy miały wspaniałe brzuszki! Łzy szczęścia… W tym momencie byłam przekonana, że tylko takie łzy będą nam towarzyszyć przez kilka kolejnych miesięcy. Myśli bywają błędne...Tej nocy głaskaliśmy mój jeszcze płaski brzuszek. Wiedziałam, że‘’ona” tam jest…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz