czwartek, 25 kwietnia 2013

W świecie naszej córeczki

Przyjeżdżam do Niej codziennie.
Czytam, śpiewam, opowiadam. Kupuję małe książeczki z bajeczkami i jedną wielką księgę - ,,Bajki dla dziewczynek '', która zawiera najpiękniejsze baśnie i opowiastki. Nawet nie wiem kiedy orientujemy się, że przeczytaliśmy naszej Kruszynce wszystkie zawarte na kartach, ponadczasowe opowieści. Pamiętam jak czytałam i w pamięci sama przypominałam sobie niektóre bajki. Swoją drogą wiele naprawdę zostało zapomnianych, a czytając dla mojej córci i dla mnie ''ożyły na nowo''. Ona z każdym dniem jest jakby ''żywsza". Rusza rączkami, nóżkami. Rośnie w oczach. Możemy ją przewijać, wycierać buźkę, trzymać strzykawkę, która wypełniona jest pokarmem. Możemy ją trzymać na rękach. Chwile ''kangurowania'' są chyba najbardziej wyczekiwanym momentem w każdym dniu. Z czasem na oddziale przybywa coraz więcej przytulających rodziców i musimy ''dogadywać się'' co do pory, w celu '' zajęcia sobie specjalnego fotela". Uwielbiam te chwile, kiedy mam Ją w swoich ramionach, czuję Jej ciepło, widzę maleńkie paluszki. W momencie kiedy przytulam Ją do siebie, czuję jakbym tuliła cały mój świat.  Emilcia jest prześliczna i zmienia się z dnia na dzień. Widać Jej'' dojrzewanie''. Każdego dnia widzę to moje Maleństwo i  rodzi się we mnie coraz to większa tęsknota, by mieć Ją przy sobie w każdej chwili. Przyciąga do siebie jak magnez. Czasem mam wrażenie jakby nasłuchiwała co się dzieje. Mam pewien filmik nagrany na komórce w dzień, kiedy Emilka była strasznie ruchliwa. Ciągle poruszała nóżkami, główką, rączkami. Jej oczka były szeroko otwarte. Była taka niezwykła, słodziutka i urocza. Kiedy tylko Daniel postanowił Ją nagrać, nasza córeczka wręcz przestała się ruszać, wydawało się jakby nasłuchiwała lub też odczuwała, że coś kombinujemy z telefonem. Końcem lipca - początkiem sierpnia, panie pielęgniarki zaczynają próbować zdejmować cepap Emilce. Wygląda to tak, że w określonych porach dnia, nie jest zapięty na nosku, ale położony obok główki Emilki, by tlen '' dmuchał''  na Nią. Nadal niepokoją nas jednak spadki saturacji. Z czasem cepap zostaje zastąpiony tlenem dmuchanym z ''rurki''-  wewnątrz inkubatora. Fachowo nazywa się to tlenoterapią bierną. W momencie kiedy cepap znika z małej twarzyczki naszej Emilci, dla mnie samej jest to ogromny przełom i nieopisana radość. Nie znajdowałam słów, by podziękować Bogu. Dziękowałam tak jak potrafiłam. Wszystko działo  się tak nagle, niespodziewanie. Któregoś dnia panie pielęgniarki proponują nam, informują, że jeśli mamy jakieś małe ciuszki to możemy przynieść do szpitala i będą ubierać Emilkę. Bez wahania zgadzam się, choć mam jedynie ubranka w rozmiarze 56. Postanawiam wybrać się do sklepu, by zapytać o jakieś maleńkie ciuszki. Kupuję 2. słodziutkie body w rozmiarze 42, pajacyk 46 i kaftanik ze śpiochami 52. Wcześniej - jeszcze przed porodem - gdybym zobaczyła tak małe ubranka na pewno wywołało by to u mnie wielkie zdziwienie.W momencie gdy je kupowałam, myślałam czy nie będą za duże na Emilkę, choć przyznam się, że body wydawały się być w sam raz. Przypomnę, że mierzyła 32 cm, a to wydarzenie miało miejsce powyżej miesiąca po porodzie, więc była wtedy o kilka centymetrów większa. Body z truskaweczką...Pani pielęgniarka, gdy tylko przyniosłam do szpitala  ubranka dla Emilki, postanowiła, że od razu ubierze Emilkę. Byłam strasznie wzruszona...Zobaczyłam moją Odrobinkę i - po raz kolejny - Jej maleńkość. Emilka ''pływała'' w tym najmniejszym ze wszystkich ubranek - pajacyku. Wyglądała tak inaczej w ubranku, tak bardziej ''domowo'', taki miniaturowy bobasek, choć zdjęcia zrobiłam z powiększenia i wydawała się być całkiem duża. Każdy dzień przynosił nowe nadzieje. Tym co także zmieniło się w wyglądzie naszej kochanej Perełki to... zaczęły robić się jej pucki! Miała maleńkie, ale słodziutkie policzki. Czułam, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ponieważ każdy kroczek wydawał się być krokiem do przodu.Wtedy myślałam, że już  nic złego nie może się wydarzyć. Niestety - zdarzyło się - za kilkanaście dni, ale o tym traumatycznym dla nas przeżyciu napiszę w osobnym poście, za jakiś czas. Tymczasem przedstawiam moją Kruszynkę, która w tamtym okresie wyglądała tak :



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz